Decydujące spotkanie tej rywalizacji odbędzie się w poniedziałek w Raleigh. Gdyby "Nafciarzom" udało się je wygrać zostaliby czwartą drużyną, który zdobyła Puchar Stanleya przegrywając 0-2 w serii, a drugą, która odrobiła straty ze stanu 1-3. - Przywieźcie go do domu - krzyczeli kibice z Edmonton, którzy na kolejny Puchar Stanleya czekają już 16 lat. Bramki dla gospodarzy zdobyli Fernadno Pisani, Raffi Torres, Ryan Smyth i Shawn Horcoff. Trzy z nich padły, gdy grali w przewadze. - Jedyne czego chcieliśmy, to doprowadzić do meczu numer siedem i to nam się udało. Jesteśmy szczęśliwi, że wciąż pozostajemy w grze - powiedział Chris Pronger, obrońca "Nafciarzy". - Musimy zapomnieć o tym spotkaniu - stwierdził Peter Laviolette, coach "Huraganów", którzy w całym meczu oddali zaledwie 16 uderzeń na bramkę Jussiego Markkanena. Fin nie przepuszczając żadnego z nich zanotował pierwszy pojedynek bez straty gola w playoffs w karierze. - Jakie opcje na zostały? Mamy jeden mecz i to na naszych "śmieciach". Nie chcielibyśmy go grać na innym lodowisku - Laviolette dostrzegł plusy tej sytuacji. Finał Pucharu Stanleya: Edmonton Oilers (8.) - Carolina Hurricanes (2.) 4:0 (0:0, 2:0, 2:0) Bramki: Fernando Pisani 21.45 (w przewadze, Ales Hemsky, Jaroslav Spacek), Raffi Torres 29.54 (Steve Staios, Fernando Pisani), Ryan Smyth 43.04 (w przewadze, Michael Peca, Jaroslav Spacek), Shawn Horcoff 53.05 (w przewadze, Radek Dvorak, Dick Tarnstroem).