"Początkowo miał to być przelotny romans Koviego z Kings, a zapowiada się długie małżeństwo" - napisał w poniedziałkowym wydaniu "Los Angeles Times", powołując się na nieoficjalne źródła z klubu z Los Angeles. Zdaniem miejscowych dziennikarzy Kowalczuk nie zgodził się na dwunastoletni kontrakt o wartości 101 milionów dolarów. Ostatnio miał też odrzucić siedmioletnią umowę za 70 mln. Bardzo twardo negocjuje też kwestię zapisów poważnie ograniczających możliwości jego transferu do innego klubu. Rosjanin, po siedmiu sezonach gry NHL w barwach Atlanta Thrashers, trafił 4 lutego do New Jersey Devils m.in. w zamian za czterech innych graczy. Z rocznymi zarobkami na poziomie 7,5 miliona dolarów nie doszedł do porozumienia w sprawie przedłużenia współpracy z "Diabłami". Kowalczuk jest najlepszym z zawodników, którzy uzyskali 1 lipca status "wolnego agenta" i mają wolną rękę w kwestii szukania nowego pracodawcy. Ma za sobą 621 występów ligowych, w których zdobył 642 punkty, z czego 338 to bramki, a 304 asysty. Tylko w pierwszym z ośmiu sezonów nie udało mu się przekroczyć granicy 50 punktów.