Canucks po dwóch tercjach prowadzili już 3:0, dzięki trafieniom Pavola Demitry (w 16. minucie), Henrika Sedina (26.) i Ryana Keslera (36.), ale w trzeciej wyrównanie ekipie gości zapewnił dwoma bramkami Patrick Kane (42. i 52.) oraz Dave Bolland (55.). Gdy wydawało się, że dojdzie do dogrywki, na 73 sekundy przed końcem spotkania czwartego gola dla Vancouver uzyskał Sami Salo, a akcję zapoczątkował we własnej tercji Kyle Wellwood, autor asyst przy dwóch z trzech pierwszych goli jakie strzelili Canucks. "Mieliśmy doskonałą trzecią tercją. Tak właściwie popełniliśmy jeden błąd i po nim rywale uzyskali prowadzenie. Na pewno teraz walka z Canucks nie będzie tak łatwa jak wcześniej z zespołem z Calgary. Zespół z Vancouver ma bardzo szybkich graczy i trudno dotrzymać im kroku" - powiedział po meczu bramkarz "Czarnych Jastrzębi" Nikołaj Chabibulin. Canucks budzą w tym sezonie u rywali respekt. W pierwszej rundzie play off wygrali z St. Louis Blues 4-0. Do gry z Blackhawks przystąpili po dziewięciodniowym wypoczynku. Następne spotkanie tych drużyn zaplanowane zostało na sobotę, również w Vancouver. Czwartek na lodowiskach NHL: Vancouver Canucks - Chicago Blackhawks 5:3 (stan rywalizacji do czterech zwycięstw - 1:0 dla Canucks)