Pojedynek miał dziwny przebieg. Pierwsza tercja toczyła się pod dyktando "Pingwinów", a swoją dużą przewagę udokumentowali trzema golami. W 16. minucie gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika. Jewgienij Małkin huknął spod niebieskiej linii i Pekka Rinne skapitulował. 65 sekund później było już 2-0. Chris Kunitz znakomicie podał do Conora Sheary'ego, który wpakował krążek do pustej bramki. W ostatnich sekundach pierwszej części goście stracili krążek w środkowej strefie. Nick Bonino zagrał przed bramkę, a pech dopadł Mattiasa Ekholma. Krążek odbił się od jego łyżwy i wpadł do bramki. W hokeju nie ma goli samobójczych, więc trafienie zapisano na konto Bonino.Wysokie prowadzenie uśpiło czujność Penguins. Rywale zaczęli mozolnie odrabiać straty. W 29. minucie Ryan Ellis wykorzystał grę w przewadze. W 51. minucie Predators znów mieli jednego zawodnika na lodzie więcej. Roman Josi wstrzelił krążek, który odbił się od nogi Coltona Sissonsa. Matt Murray nie miał najmniejszych szans. Niespełna siedem minut przed końcową syreną było już 3-3. Do remisu doprowadził Frederick Gaudreau.Wydawało się, że Predators pójdą za ciosem. Tymczasem obudzili się obrońcy tytułu. W 57. minucie Jake Guentzel pięknym strzałem z nadgarstka pokonał Rinne. Guentzel nie potrafił strzelić gola w ośmiu ostatnich spotkaniach. "Przełamał" się w odpowiednim momencie. Predators rzucili się do rozpaczliwych ataków. Wycofali bramkarza, ale Bonino skierował krążek do pustej bramki i w ten sposób przypieczętował zwycięstwo "Pingwinów". Drugi mecz finałowy w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu również w Pittsburghu. Finał Pucharu Stanleya: Pittsburgh Penguins - Nashville Predators 5-3 (3-0, 0-1, 2-2) Stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw 1-0. Drugi mecz odbędzie się również w Pittsburghu w czwartek (1 czerwca) o godz. 2 polskiego czasu. RK