Zawodnicy obu zespołów walczyli twardo i nieustępliwie od pierwszej do ostatniej minuty. W pierwszej tercji, mimo wielu okazji z jednej i drugiej strony, kibice zobaczyli tylko jednego gola. W 14. minucie Milan Lucic przejął krążek w strefie obronnej Sabres i zdecydował się na zaskakujący strzał z półobrotu. Krążek między parkanami Ryana Millera wtoczył się do bramki. Powtórki wykazały, że "guma" przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Sabres nie zamierzali składać broni i szybko chcieli doprowadzić do wyrównania, ale dobrze spisywał się golkiper "Niedźwiadków" Tim Thomas. "Szable" dopięły swego w 33. minucie. W ogromnym zamieszaniu pod bramką Bruins, krążek wyłuskał Luke Adam i precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Thomasa. Goście poszli za ciosem. W 45. minucie to oni objęli prowadzenie, które zdobyli w niecodziennych okolicznościach. Thomas Vanek zagrywał zza bramki. Krążek odbił się od pleców Thomasa i wpadł do siatki. Teraz to Bruins musieli "gonić" wynik. Sabres dzielnie się bronili, ale w 54. minucie jeden z obrońców popełnił fatalny błąd. W niegroźnej sytuacji zagrał wprost na kij nadjeżdżającego Nathana Hortona, który skorzystał z prezentu, zmuszając do kapitulacji Millera. Zwycięski gol dla Bruins padł w dogrywce, kiedy gospodarze grali w przewadze. Dennis Seidenberg huknął spod niebieskiej linii. Krążek odbił się od wewnętrznej konstrukcji bramki. Wszystko toczyło się tak szybko, że sędziowie musieli posiłkować się analizą wideo. Gol został uznany, a bramka została zapisana na konto Marka Recchiego, choć trudno dostrzec, żeby krążek otarł się o napastnika Bruins. Wyniki wtorkowych spotkań NHL: Boston Bruins - Buffalo Sabres 3-2 (po dogrywce) Montreal Canadiens - Ottawa Senators 4-1 Florida Panthers - Colorado Avalanche 4-3 (po dogrywce) Calgary Flames - Tampa Bay Lightning 4-2 Edmonton Oilers - Anaheim Ducks 2-3 (po karnych)