- Oni się naprawdę obrazili, szczególnie Sergiej Fiodorow, Martin Brodeur i Mats Sundin. To przecież oni napędzają tę grę. To jak policzek - powiedział Tie Domi, napastnik Toronto Maple Leafs. Według skrzydłowego "Klonowych Liści" propozycje Gary'ego Bettmana, komisarza NHL, są nie do przyjęcia. - NHL przedstawiła twardą ofertę, w której na plan pierwszy wysuwa się salary cap (pułap zarobków, którego nie chce związek zawodników - przyp. red.). Nie wygląda na to, żeby chcieli jakoś rozwiązać tę sytuację - stwierdził Brodeur, bramkarz New Jersey Devils. Członkowie NHLPA są zawiedzeni, ale nie zaskoczeni postawą Bettmana. - Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony - stwierdził Daniel Alfredsson, kapitan Ottawa Senators. - Bettman codziennie śni o salary cap, jednak jeśli myśli, że je dostanie jest w dużym błędzie. Przedstawiając naszą propozycję uczyniliśmy duży krok, teraz tego samego oczekujemy w zamian - dodał. - Wierzę, że mówimy jednym głosem - stwierdził z kolei Vincent Damphousse, center Colorado Avalanche. Zawodnicy obawiają się bowiem, że celem działania NHL, proponującego obcięcie pensji w zależności od wysokości gaży, jest podzielenie związku. - Jestem zdziwiony, że nie próbowali zrobić tego wcześniej. Wygląda to tak, jakby części z nas mówiono: nie bójcie się, dostaniecie swoje pieniądze - powiedział Jim McKenzie, napastnik Nashville Predators, który zarabia 700 tys. dolarów i nie musi obawiać się zmniejszenia pensji. - Pierwsze co mi przyszło na myśl po usłyszeniu tego pomysłu, ponieważ wcześniej grałem w New Jersey Devils ze Scottem Stevensem, Scottem Niedermayerem i Brodeurem, było, że to wygląda jakbym miał rzecz: "Dzięki chłopaki za zdobycie Pucharu Stanleya i umieszczenie mojego nazwiska na nim. Teraz mogę wrzucić was pod autobus" - McKenzie nie zostawia suchej nitki na propozycji Bettmana.