Canucks świetnie spisują się w ostatnich tygodniach. Poniedziałkowe zwycięstwo było szóste z rzędu i dziewiątym w ostatnich dziesięciu spotkaniach. O pierwszej od 7 kwietnia 2007 roku wygranej ekipy z Vancouver w San Jose zdecydowało trafienie Alexandre'a Burrowsa w dziewiątej minucie trzeciej tercji. Spory wkład w sukces gości miał również bramkarz Cory Schneider, który obronił 32 z 35 strzałów rywali. "Graliśmy szybko i agresywnie. Poza tym rzadko dopuszczaliśmy przeciwników w pobliże własnej bramki. Z kolei sami wykorzystaliśmy okazje. Po prostu nie można nie być zadowolonym" - przyznał trener Canucks Todd McLellan. Identycznym wynikiem i również zwycięstwem gości zakończył się mecz w Los Angeles, gdzie Kings ulegli Chicago Blackhawks. Mimo wygranej obrońcy Pucharu Stanleya, którzy przegrali trzy poprzednie spotkania, nadal zajmują dopiero dziewiąte miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Mają jednak tyle samo punktów (45), co trzy zespoły z miejsc sześć-osiem. W 15. minucie ostatniej tercji szalę zwycięstwa na stronę gości przechylił najlepszy napastnik ubiegłorocznych igrzysk w Vancouver Jonathan Toews. Dwa gole i asystę zanotował Patrick Sharp. Dwie bramki dla "Królów" uzyskał Ryan Smyth. "Potrzebowaliśmy tej wygranej jak powietrza. To nie tylko ważne zwycięstwo, ale w naszej sytuacji wręcz niezbędne" - zauważył trener Blackhawks Joel Quenneville. Wyniki poniedziałkowych meczów NHL- Toronto Maple Leafs - Boston Bruins 1-2 Carolina Hurricanes - Florida Panthers 3-4 (po dogrywce) Calgary Flames - New York Islanders 2-5 Los Angeles Kings - Chicago Blaackhawks 3-4 San Jose Sharks - Vancouver Canucks 3-4