Druga finałowa potyczka rozpoczęła się po myśli gospodarzy, których wspierało 17 500 widzów - w ósmej minucie prowadzenie zapewnił im kanadyjski skrzydłowy James Neal. Niespełna 10 minut później wyrównał Lars Eller. Duński środkowy w jednej z głównych ról wystąpił również w drugiej tercji, kiedy odnotował dwie asysty - najpierw przy 13. w play off trafieniu rosyjskiego kapitana "Stołecznych" Aleksandra Owieczkina, a następnie bramce Brooksa Orpika, po której w 30. minucie goście wyszli na 3-1. W 38. minucie Shea Theodore wykorzystał okres gry w przewadze i zdobył kontaktowego gola, ale na więcej miejscowych tego dnia nie było stać. Duży wkład w zwycięstwo drużyny z Waszyngtonu mieli też urodzony w Klagenfurcie reprezentant Szwecji Andre Burakovsky, który popisał się dwoma asystami, oraz przede wszystkim bramkarz Braden Holtby - obronił 37 z 39 uderzeń graczy gospodarzy. - Efektywność była naszą silną stroną przez cały sezon, a dziś byliśmy bardzo nieskuteczni, mimo wielu okazji. Nie potrafiliśmy sfinalizować składnych akcji, wypracowanych szans. To się zdarza. Do końca finału jednak jeszcze daleko - zaznaczył obrońca Golden Knights Szwajcar włoskiego pochodzenia Luca Sbisa. Gospodarze nie rozpaczali po porażce, natomiast w szeregach Capitals pojawiły się oznaki euforii. - Mamy gwiazdy, ale dziś eksplodowaliśmy jako zespół. Myślę, że to może być punkt zwrotny tej rywalizacji - przyznał trener zwycięzców Barry Trotz. Zespół z Waszyngtonu w finale rywalizuje po raz drugi. 20 lat temu uległ w nim gładko Detroit Red Wings 0-4. "Złoci Rycerze" debiutują w NHL. Wynik środowego meczu finału NHL: Vegas Golden Knights - Washington Capitals 2-3 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 1-1)