NHL All Star Game przegrało nawet z nadawanym o tej samej porze... programem instruktażowym o robieniu tortów, zaliczając widownię niższą o szokujące 76 procent od tej, która oglądała ostatnią edycję imprezy. Ale jak tu się dziwić coraz gorszej pozycji zawodowego hokeja w Stanach, skoro na najnowszej liście najbardziej wartościowych klubów sportowych w Stanach Zjednoczonych sporządzonej przez magazyn "Forbes" pierwszego klubu NHL (Detroit Red Wings) można doszukać się dopiero na 62. miejscu? W Stanach nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać o upadającej pozycji National Hockey League, ale nawet pesymiści nie przypuszczali, że będzie tak źle. Kiedy przed dwoma laty kibice mogli oglądać ostatnią edycję Meczu Gwiazd (przerwa była spowodowana strajkiem i zimowymi igrzyskami olimpijskimi), komisarz National Hockey League Gary Bettman nie był zadowolony z niespełna dwóch milionów kibiców, którzy włączyli telewizory, by podziwiać najwybitniejszych hokeistów globu. Jaką musiał mieć minę, kiedy podano informacje z Dallas, można sobie tylko wyobrazić. Nikt nie miał zamiaru porównywać oglądalności NHL All Star Game do kolejnej edycji "American Idol" (37 milionów widzów), ale fakt, że w oblepionym plakatami i wypełnionym hokejowymi imprezami mieście, gdzie rozgrywano NHL All Star Game, aż 17 programów miało tego dnia większą oglądalność, wystarczy za cały komentarz. I jeszcze jedno - jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości na temat różnicy w sportowych gustach Amerykanów i Kanadyjczyków, powinien zwrócić uwagę na jeden fakt - 76 procent mniej oglądających w tym roku NHL All Star Game w USA i sześć procent więcejw sąsiedniej Kanadzie. Każda - z wyjątkiem National Football League - wielkich lig amerykańskich (NHL, MLB, NBA) notuje spadek zainteresowania Meczami Gwiazd, ale nawet najsłabsza w tym gronie NBA może zapisać po swojej stronie oglądalność siedem razy większą (5 mln widzów). Hokejowy Mecz Gwiazd przegrał nawet walkę o widza z finałem piłkarskiej Major League Soccer, co może w Europie nikogo by nie zdziwiło, ale w USA jest oznaką medialnej klęski. Nie ma naśladowców Marka Messiera czy Wayne'a Gretzky'ego, więc hokej przegrywa już nie tylko z wyścigami NASCAR, ale z walkami w klatkach, profesjonalną ligi bowlingu oraz z ujeżdżaniem byków. W czasach ogólnej telewizyjnej posuchy na widza, przeciwieństwem National Hockey League pozostaje zawodowy futbol amerykański. Pomijając nawet zwariowany Super Bowl ($2,6 mln za 30-sekundową reklamę, bilety zaczynające się od $3 600 za sztukę), NFL z roku na rok ma więcej kibiców tak na trybunach, jak przed telewizorami. To się łatwo przekłada na wartość drużyn - pierwsze 15. miejsc na liście najbardziej wartościowych zespołów sportowych w USA zajmują zespoły właśnie z NFL. Listę otwierają warci $1,3 mld Washington Redskins, zaś pierwszym klubem przełamującym hegemonię futbolu amerykańskiego są warci "tylko" $730 mln baseballiści New York Yankees. Z dziennikarskiego obowiązku wypada dodać, że miano najbardziej wartościowego klubu NBA przypadło w tym roku Los Angeles Lakers ($447 mln). Przemek Garczarczyk, USA