Wśród "Pingwinów" nadal brakowało największej gwiazdy zespołu - Sidneya Crosby'ego. 29-letni zawodnik kilka dni przed rozpoczęciem rozgrywek doznał wstrząśnienia mózgu na treningu. Pod nieobecność Kanadyjczyka jego koledzy wygrali trzy z sześciu dotychczasowych meczów. W szeregach gospodarzy zatrucie pokarmowe wykluczyło z gry kapitana Mike'a Fishera, bramkarza Pekkę Rinne, Coltona Sissonsa oraz Craiga Smitha. W pierwszej minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Scott Wilson z drużyny gości. Później jednak do głosu dochodzili już tylko rywale. Po dwie bramki dla Predators zdobyli Viktor Arvidsson i Kevin Fiala, a jedną dołożył Calle Jarnkrok. W sobotę porażkę zanotowali również przeciwnicy Penguins w finałowej walce o Puchar Stanleya - San Jose Sharks, którzy ulegli w wyjazdowym meczu Detroit Red Wings 0:3. Bramkarz gospodarzy Jimmy Howard obronił 30 strzałów i po raz 23. w karierze zakończył pojedynek z czystym kontem. Jego klubowy kolega Gustav Nyquist zdobył zaś dwie bramki. Zespół z Detroit odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu. Emocji nie brakowało w Chicago. Miejscowi Blackhawks pokonali Toronto Maple Leafs po rzutach karnych 5:4. Jeszcze 2,5 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze przegrywali 2:4. Do dogrywki doprowadzili dzięki golom Artema Anisimowa i Richarda Panika, które padły w odstępie 60 sekund. Decydujący rzut karny wykorzystał Artemij Panarin. Po nim szansy nie wykorzystał broniący barw Maple Leafs Mitchell Marner. Drużyna z Kanady w trzecim spotkaniu z rzędu straciła prowadzenie w ostatniej tercji. W sobotę zmarnowała okazję na pierwsze od 2003 roku zwycięstwo w Chicago.