Aż pięć z tych porażek Canadiens doznali u siebie. Devils, choć są jedną z najsłabszych drużyn obecnego sezonu, pokonali ich po raz drugi w odstępie 12 dni. Również w trzech innych spotkaniach kanadyjski zespół przegrywał z ekipami niżej notowanymi. Minionej nocy od początku mecz im się nie układał. Prowadzenie "Diabłom" w ósmej minucie dał bowiem Blake Coleman. W odstępie 58 sekund padły dwie kolejne bramki - najpierw wyrównał Brendan Gallagher, a następnie dla gości trafił Travis Zajac. Canadiens jeszcze dwukrotnie doprowadzali do remisu - na 2-2 i 3-3. Devils na przełomie drugiej i trzeciej części gry udało się jednak strzelić dwa gole z rzędu. Po trafieniu na 5-3 sfrustrowany bramkarz Carey Price połamał swój kij na poprzeczce. Price jest jednym z najlepszych specjalistów na tej pozycji. Kanadyjczyk w dorobku ma m.in. złoty medal igrzysk olimpijskich Soczi 2014, a rok później zdobył nagrodę dla najlepszego bramkarza w NHL. Przez całą karierę związany jest z Canadiens i minionej nocy kilka razy ratował zespół w beznadziejnych sytuacjach. "Wiemy jak dobry jest Carey i ta porażka to nie jego wina, tylko nasza. To my popełnialiśmy błędy. Jest w stanie obronić strzały, których teoretycznie nie miał prawa, ale nie za każdym razem" - przyznał Gallagher. W 49. minucie kontaktową bramkę zdobył Artturi Lehkonen, ale w 59. marzenia Canadiens o remisie rozwiał Coleman.