Dotychczas siódme spotkanie 16-krotnie decydowało o losach tytułu. 12 razy lepsi byli w nim gospodarze, ale w dwóch ostatnich przypadkach to zespół grający na wyjeździe wracał do domu z trofeum (w 2011 roku Bruins pokonali Vancouver Canucks, a dwa lata wcześniej Pittsburgh Penguins uporali się z Detroit Red Wings). Niedzielna potyczka rozpoczęła po myśli gości - w dziewiątej minucie Brad Marchand wykorzystując okres gry w przewadze uzyskał dziewiątego gola w tegorocznym play off i "Niedźwiadki" prowadziły 1-0. Do początku trzeciej tercji miejscowi kibice mogli jeszcze mieć nadzieję na historyczny sukces swoich ulubieńców, ale ostatnia odsłona była popisem Bruins, którzy zdobyli cztery gole. Kolejno na listę strzelców wpisali się z tej drużyny: Brandon Carlo, Karson Kuhlman, Czech David Pastrnak i 42-letni słowacki obrońca Zdeno Chara, który niespełna dwie i pół minuty przed końcową syreną posłał krążek do pustej bramki "Bluesmanów". Dla gospodarzy, na 1-3, trafił Kanadyjczyk Ryan O'Reilly. - Walczyliśmy jak o życie, a w takich chwilach jesteś zdolny do niewiarygodnych rzeczy. Sądzę, że to był najlepszy występ w finale - ocenił Marchand. Trener gości Bruce Cassidy myślami był już przy decydującym pojedynku. - Cały hokejowy świat, całe środowisko uwielbia mecze numer siedem. Szykuje się cudowna noc w Bostonie po naszym zwycięstwie - powiedział opiekun Bruins. Strzelec honorowego gola dla Blues nie załamywał rąk. - Jeszcze nic straconego, jeszcze mamy szansę na wielki triumf. Świetnie gramy na wyjazdach, można powiedzieć, że jesteśmy drużyną obcych hal. Kto wie, czy to nie nasze przeznaczenie, czy właśnie w ten sposób nie mamy przejść do historii - zaznaczył O'Reilly. W trwającym play off ekipa z St. Louis wygrała 15 meczów, z czego dziewięć na lodowiskach przeciwników. - Gdyby mi ktoś cztery miesiące temu, kiedy byliśmy na dnie, powiedział, że przez siedem spotkań się bić o Puchar Stanleya, to najpierw bym o nim pomyślał coś brzydkiego, a później wziąłbym to w ciemno. Przeszliśmy niesamowitą drogę i będziemy gotowi na decydujące starcie - podsumował szkoleniowiec Blues Craig Berube. "Bluesmani" po raz trzeci grają w wielkim finale, dwa poprzednie przegrali, w tym ostatnio z Bruins 49 lat temu. Drużyna z Bostonu sześć razy zdobyła Puchar Stanleya. Finał NHL: St. Louis Blues - Boston Bruins 1-5 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 3-3)