Mecz w Edmonton, gdzie po wznowieniu rywalizacji po przymusowej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa grają zespoły Konferencji Zachodniej, rozpoczął się po myśli Canucks. Już w czwartej minucie prowadzenie zapewnił im Jay Beagle. Prawdziwa "rozbiórka" ostatnich zdobywców Pucharu Stanleya nastąpiła w drugiej tercji. W ciągu niespełna sześciu minut "Orki" strzeliły trzy gole. W trzeciej odsłonie obie ekipy zdobyły po dwie bramki, a ich strzelcami byli Jaden Schwartz z Blues i Tyler Motte, który 50 sekund przed końcową syreną ustalił rezultat. Oprócz strzelca dwóch goli w zespole z Kanady wyróżnił się szwedzki bramkarz Jacob Markstroem, który obronił 34 uderzenia. - Nie graliśmy tak, jak potrafimy. Momentami zachowywaliśmy się na lodowisku niczym juniorzy - przyznał zawodnik "Bluesmanów" Ryan O'Reilly, a David Perron dodał: "Nie było w nas energii takiej, jak zwykle". Z opiniami hokeistów zgodził się trener Craig Berube. - Niektórzy nie potrafili albo nie mogli dać z siebie więcej. Nie wszyscy fizycznie i mentalnie byli gotowi na walkę w play off, a bez tego trudno liczyć na sukces. Przed rokiem każdy w tym zespole dzień w dzień dawał z siebie wszystko. Teraz nie miałem takiego wrażenia - skomentował. Założony w 1945 roku klub z Vancouver trzykrotnie grał w wielkim finale, ale Pucharu Stanleya nie zdobył. Ostatni raz mistrzostwo konferencji zdobył w 2011 roku. W półfinale na Zachodzie rywalem Canucks będą najlepsi w sezonie regularnym w tej konferencji Vegas Golden Knights. Drugą parę tworzą Colorado Avalanche i Dallas Stars. Na Wschodzie także już wszystko jasne. Jako ostatni awansowali do półfinału hokeiści Philadelphia Flyers, którzy pokonali Montreal Canadiens 3-2 i wygrali rywalizację play off 4-2. O finał powalczą z New York Islanders. W drugiej parze Boston Bruins zmierzą się z Tampa Bay Lightning. Pierwszy gol na lodowisku w Toronto, gdzie liga delegowała zespoły Konferencji Wschodniej, padł już po 28 sekundach, a jego autorem był rosyjski obrońca "Lotników" Iwan Proworow. Asystował mu Kevin Hayes, który po niespełna pięciu kolejnych minutach podwyższył na 2-0. Trzecią bramkę dla ekipy z Filadelfii uzyskał Austriak Michael Raffl, a w międzyczasie jej bramkarza dwukrotnie pokonał Nick Suzuki. Flyers poprzednio przebrnęli pierwszą rundę play off w 2012 roku. W finale rywalizacji o Puchar Stanleya nie było ich od 2010, a na tytuł czekają już 45 lat. - Mam nadzieję, że stać nas na więcej, że to nie było nasze ostatnie słowo. I tak jesteśmy szczęściarzami w obecnej sytuacji. Dlatego przez kilka godzin dziennie staramy się uczciwie wykonywać swoją robotę i dawać trochę radości ludziom, którzy przez Covid-19 mają problemy - przyznał trener Alain Vigneault. pp/ cegl/