Od początku spotkania stroną przeważającą byli goście. W całym meczu oddali 47 strzałów, a rywale 33. Wynik w siódmej minucie otworzył Michal Handzus. Słowak dał Blackhawks prowadzenie, gdy jego drużyna grała w osłabieniu. Jeszcze w pierwszej tercji wyrównał jednak Rich Peverley. I tak było już do końca regulaminowego czasu gry. "Czarne Jastrzębie" obejmowały prowadzenie, a Bruins niwelowali stratę. Przyjezdni z Chicago dwukrotnie wygrywali nawet dwoma bramki (3-1 i 4-2). Bramki dla Blackhawks zdobyli jeszcze: Jonathan Toews, Patrick Kane, Szwed Marcus Kruger oraz Patrick Sharp. Natomiast w ekipie Bruins na listę strzelców wpisali: Milan Lucic, dwukrotnie Patrice Bergeron i Johnny Boychuk. W tegorocznym finale do wyłonienia zwycięzcy już po raz trzeci potrzebna była dogrywka. Wyjątkowo długo trwało pierwsze spotkanie. "Czarne Jastrzębie" wygrały 4-3 po trwającym ponad 112 minut pojedynku. Tym razem Seabrook trafił już w dziesiątej minucie dodatkowego czasu gry. - Wszyscy ciężko pracowaliśmy i tak naprawdę nie ma znaczenie kto zdobył decydującą bramkę. Owszem miło jest rozstrzygnąć mecz i to w dogrywce. Liczy się jednak tylko to, że odnieśliśmy zwycięstwo i że potrzebujemy jeszcze dwóch - powiedział Seabrook. "Niedźwiadki" doznały pierwszej porażki we własnej hali po siedmiu kolejnych triumfach. Czwarty mecz finału odbędzie się w sobotę w Chicago. Wynik czwartego meczu finałowego: Boston Bruins - Chicago Blackhawks 5-6 po dogrywce (1-1, 2-3, 2-1, 0-1) Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 2-2. Piąty mecz zostanie rozegrany w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w Chicago.