Goście już w pierwszej tercji prowadzili 4:0, a w 33. minucie drugiej dołożyli kolejnego gola. Gdy wydawało się, że jest już po meczu, w 39. pogoń rozpoczęli gospodarze. Trzy kolejne bramki uzyskali w trzeciej tercji, ale na wyrównanie zabrakło im już czasu. "Dla nas liczy się to, że zdobyliśmy dwa punkty. Zagraliśmy bardzo dobre dwie tercje, a później zdjęliśmy nogę z gazu" - przyznał zawodnik Blackhawks Brendan Perlini, który zdobył gola i miał dwie asysty. Bardzo dobrze w bramce gości prezentował się bramkarz Corey Crawford, który obronił 17 z 18 strzałów. Po zakończeniu drugiej tercji musiał jednak zrezygnować z dalszej gry z powodów zdrowotnych. Zastąpił go Collin Delia, który przez 20 minut miał znacznie więcej pracy niż jego kolega z drużyny przez poprzednie 40 - obronił 26 z 29 uderzeń rywali. "Miałem wrażenie, że to trwało całą wieczność. Ostatnie sekundy mijały w takim tempie, że myślałem, że to pół godziny. Jeszcze po meczu bardzo się pociłem. Ta trzecia tercja była tak wymagająca, jak niejeden mecz" - przyznał Delia. Blackhawks odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu, ale z dorobkiem 71 punktów zajmują dopiero 11. miejsce w Konferencji Zachodniej. Toronto (89 pkt) jest z kolei na trzeciej pozycji na Wschodzie. W środę z pierwszego zwycięstwa od trzech tygodni cieszyli się hokeiści New Jersey Devils, którzy pokonali na wyjeździe Edmonton Oilers. Kenny Agostino, Damon Severson i Kevin Rooney zdobyli po jednym golu i mieli po jednej asyście. "Diabły" przegrały poprzednie siedem spotkań. W spotkaniu 13. drużyny na Zachodzie Vancouver Canucks z zajmującymi tę samą pozycję na Wschodzie New York Rangers gospodarze wygrali 4:1. W drugiej tercji niecodziennym dokonaniem popisał się Tyler Motte, który zdobył dwie bramki w ciągu 11 sekund.