Po pierwszej tercji "Rekiny" - za sprawą trafień Erika Karlssona i Joe Thorntona - prowadziły 2-0. Ich sytuację skomplikowała jednak następna część spotkania. Co prawda Thornton ponownie wpisał się na listę strzelców, ale gospodarze uczynili to czterokrotnie, z czego dwukrotnie David Perron. Przyjezdni po golu Logana Couture'a doprowadzili do remisu i do wyłonienia zwycięzcy tego pojedynku potrzebna była dogrywka. W szóstej minucie dodatkowego czasu gry bramkarza Blues pokonał ponownie Karlsson. Sędziowie nie zauważyli jednak, że chwilę wcześniej Timo Meier podał prawą ręką krążek do Gustava Nyquista, a ten zaliczył asystę przy decydującym trafieniu Szweda. Golkiper gospodarzy Jordan Binnington i cała jego drużyna od razu zaczęła protestować, ale gol został uznany. Wzburzyło to zawodników z St. Louis. Brayden Schenn w złości uderzył kijem o przezroczystą osłonę znajdującą się nad bandą. - Uważam, że zasłużyliśmy, żeby wygrać ten mecz - tłumaczył się Karlsson. Postawy arbitrów nie chciał komentować trener Sharks Peter DeBoer. - Znaleźliśmy sposób, by zwyciężyć w tym spotkaniu. Mieliśmy wcześniej świetne okazje. To był mecz z wieloma zwrotami akcji i toczący się w szybkim tempie. Takie rzeczy zdarzają się cały czas w hokeju. Niektóre zostają wychwycone, inne nie - podsumował. Supervisor zajmujący się sędziami NHL Kay Whitmore zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że spotkanie - mimo błędu arbitrów - nie zostanie powtórzone. Czwarty pojedynek w tej parze odbędzie się w piątek, a gospodarzem ponownie będą Blues. W finale na Wschodzie hokeiści Boston Bruins prowadzą z Carolina Hurricanes 3-0. Finał Konferencji Zachodniej: St. Louis Blues - San Jose Sharks 4-5 (po dogrywce) (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 2-1 dla Sharks)