Rosyjski napastnik wpisał się na listę strzelców na pięć minut i 20 sekund przed końcem pierwszej dogrywki. Dzięki niemu Flames odnieśli dziesiąte zwycięstwo na wyjeździe w tegorocznym play off. Wyrównali w ten sposób wynik uzyskany w 1995 i 2000 roku przez New Jersey Devils, którym także udało się wygrać dziesięć spotkań na lodowiskach rywali. Szósty mecz, który może już zadecydować o losach najcenniejszego trofeum w hokeju, zostanie rozegrany w sobotę wieczorem w Calgary. Jeśli rywalizacja zakończy się zwycięstwem hokeistów Flames Puchar Stanleya po raz pierwszy od 11 lat trafi w ręce zespołu z Kanady. Poprzednio, w 1993 roku zdobyli go Montreal Canadiens. Statystyki NHL przemawiają na korzyść "Płomieni", bowiem w ostatnich 18 finałach aż w 14 przypadkach zespół, który zwyciężał w piątym spotkaniu sięgał później po trofeum. Poza tym od 1971 roku tylko jeden zespół - Colorado Avalanche w 2001 roku - potrafił odnieść zwycięstwo w finale, mimo iż przegrywał 2:3. W czwartkowym spotkaniu w Tampie wystąpił napastnik Flames Krzysztof Oliwa, który przebywał na lodzie dwie minuty i 52 sekundy. W tym czasie Polak oddał dwa strzały na bramkę rywali. Zanim doszło do dogrywki goście dwukrotnie obejmowali prowadzenie w meczu. po golach Martina Gelinasa (w 3. minucie) oraz Jerome'a Iginli (16.), dla którego było to już 13. trafienie w posezonowych rozgrywkach. Kapitan zespołu z Calgary zapisał na swoim koncie także asystę - dziewiąta w tegorocznym play off - przy trafieniu Saprykina. Natomiast bramkarz gości Miikka Kiprusoff udanie interweniował 26 razy. Gole dla Lightning zdobyli w czwartek Martin St. Louis (20.) i Fredrik Modin (41.), a Nikołaj Chabibulin powstrzymał 33 z36 ataków rywali. Zobacz wyniki oraz zdobywców goli w NHL Playoffs 2004