Bliżej zwycięstwa w regulaminowym czasie gry w Saint Paul byli gospodarze, którzy prowadzili 2-1, ale w 46. minucie do remisu doprowadził Czech Ondrej Kase. Później gole już nie padły, rozstrzygnięcia nie przyniosła również dogrywka. W serii rzutów karnych na trafienie Ryana Getzlafa z Ducks odpowiedział Zach Parise. W czwartej kolejce krążek w siatce umieścili Szwajcar Nino Niederreiter i Kase. Kolejnych 13 prób było nieskutecznych i dopiero w 11. kolejce Ritchie znalazł sposób na bramkarza gospodarzy. - Zawsze kiedy wygrywasz karne musisz być szczęśliwy, bo jeden punkt otrzymujesz ekstra. Ale gdy wygrywasz taką serię, radość musi być podwójna - przyznał trener ekipy z Anaheim Randy Carlyle, który chwalił swojego bramkarza Johna Gibsona. - Popisał się kilkoma świetnymi interwencjami - dodał. Po tej wygranej Ducks awansowali z 69 pkt na trzecią pozycję w Pacific Division. Zespół Wild ma taki sam dorobek, ale w drugiej z zachodnich dywizji - Centralnej - jest piąty. Hokeści Chicago Blackhawks przerwali serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa, pokonując na własnym lodowisku liderów Metropolitan Division - Washington Capitals 7-1. Golem i dwoma asystami do wygranej przyczynił się Jonathan Toews, a Patrick Kane dołożył bramkę i 500. w karierze w NHL asystę. Najlepszą obecnie drużyną rozgrywek są debiutanci z Las Vegas. Golden Knights w sobotę pokonali przed własną publicznością Montreal Canadiens 6-3 i mają 82 punkty, o jeden więcej niż prowadzący na Wschodzie Tampa Bay Lightning. "Złoci Rycerze" odnieśli 22. zwycięstwo w roli gospodarzy, czym wyrównali rekord w tym względzie zespołu występującego w NHL pierwszy sezon ustanowiony w edycji 1979/80 przez Hartford Whalers. - Nasi fani tworzą fantastyczną atmosferę, bardzo nam pomagają. Ich wkład w to osiągnięcie jest olbrzymi - zaznaczył Reilly Smith, który uzyskał dwa gole i miał jedną asystę. Trzy podania otwierające kolegom drogę do bramki odnotował natomiast Jonathan Marchessault.