Rywalizacja finałowa, która z powodu pandemii koronawirusa odbywa się w Edmonton i to bez udziału kibiców, rozpoczęła się od zwycięstwa Stars, ale w trzech kolejnych spotkaniach lepsi byli zawodnicy Lightning. Są bardzo blisko drugiego w historii mistrzostwa, pierwsze zdobyli w 2004 roku. Z kolei w wielkim finale grają po pięciu latach przerwy. W 2015 roku przegrali z Chicago Blackhawks 2-4. Czwarty mecz finału Pucharu Stanleya rozpoczął się po myśli Stars, którzy prowadzili 2:0 po 19 minutach. Na listę strzelców wpisali się Szwed John Klingberg i Joe Pavelski. Ale rywale zdołali zdobyć kontaktowego gola jeszcze w pierwszej tercji, pół minuty przed jej zakończeniem krążek w siatce umieścił Brayden Point. W pierwszych 20 minutach gracze "Gwiazd" oddali tylko trzy stały i zdobyli aż dwa gole. W 128. sekundzie drugiej tercji Point wyrównał. Po trafieniu Coreya Perry'ego w 29. minucie ekipa z Dallas jeszcze raz wyszła na prowadzenia, lecz już ostatnie. Jeszcze w 52. minucie Pavelski doprowadził do stanu 4-4 i jednocześnie dogrywki. Wcześniej bramki dla Lightning uzyskali Yanni Gourde i Alex Killorn. O sukcesie Lightning przesądził Shattenkirk w 67. minucie. Triumfatorzy grali wówczas w liczebnej przewadze, zresztą w tym spotkaniu trzykrotnie wykorzystali ten atut. To był jego trzeci gol w tegorocznej fazie play off. Tym razem bezradny był bardzo dobrze spisujący się od dłuższego czasu bramkarz Anton Chudobin; tym razem Rosjanin obronił 30 uderzeń. "Jestem szczęśliwy, bo pomogłem swojej drużynie zwyciężyć, ale w składzie było wielu zawodników, którzy zagrali dziś bardzo dobrze. Wiele pracy włożyliśmy, by zdobyć decydującego gola. To wielki moment i wielka bramka. Nie mogę się doczekać kolejnego spotkania" - przyznał Shattenkirk. Natomiast Killorn dodał: "Pokazaliśmy, że jesteśmy odpornym zespołem. Za każdym razem, gdy stawaliśmy przed większym wyzwaniem, byliśmy w stanie przyspieszyć grę". "Gwiazdy" nie tracą nadziei, bowiem chcą nawiązać do największych sukcesów sprzed dwóch dekad. W 1999 roku zdobyły Puchar Stanleya, wygrywając z Buffalo Sabres 4-2. W następnym sezonie w walce o trofeum uległy New Jersey Devils 2-4. Kolejny mecz w wielkim finale NHL już z soboty na niedzielę. Drużyny, które wygrywały 3-1 w grze o Puchar Stanleya, mają rekord 33-1 jeśli chodzi o końcowe zwycięstwo. "Najtrudniejsze do wygrania będzie kolejne spotkanie i na nim już się koncentrujemy" - przyznał trener Lightning Jon Cooper. Jak podkreślają statystycy, odwrócić losy rywalizacji udało się tylko Toronto Maple Leafs w 1942 roku. Przegrali trzy mecze z Detroit Red Wings, a następnie wygrali cztery i sięgnęli po trofeum. Dallas Stars - Tampa Bay Lightning 4-5 po dogr. (2-1, 1-2, 1-1; 0-1)Bramki i asysty: 8. J. Klingberg (Lindell), 19. Pavelski (Jamie Benn, Radulov), 29. Perry (Seguin, Janmark), 52. Pavelski (Seguin, Heiskanen) - 20. Point (Palát, Shattenkirk), 23. Point (Killorn, Kuczerow), 39. Gourde (Kuczerow, Sergaczow), 47. Killorn (Sergaczow, Cirelli), 67. Shattenkirk (Hedman, Maroon). Kary: 5-4. Wykorzystanie: 0-3. Strzały celne: 30-35. Gwiazdy spotkania: 1. Killorn, 2. Shattenkirk (obaj Tampa Bay), 3. Pavelski (Dallas). Stan serii play offL 1-3Dallas: Chudobin - J. Klingberg, Lindell, Heiskanen, Oleksiak, Sekera, Hanley - Radułow, Seguin, Jamie Benn - Gurjanov, Pavelski, Janmark - Perry, Hintz, Kiviranta - Caamano, Dickinson, Cogliano. Trener: Rick BownessTampa Bay: Wasilewski - Rutta, Hedman, Czernák, Sergaczow, Shattenkirk, McDonagh - Kuczerow, Point, Palát - T. Johnson, Cirelli, Killorn - Coleman, Gourde, Goodrow - Verhaeghe, Paquette, Maroon. Trener: Jon Cooper