"Suchy", końcowy wynik nie oddaje tego, co działo się w Edmonton, gdzie rozgrywane są decydujące mecze sezonu. W ostatniej tercji zawodnicy Lightning strzelali aż 22 razy, ale świetnie bronił Anton Chudobin. Z kolei Stars zanotowali wówczas zaledwie dwa uderzenia i co więcej, jedno z nich przyniosło mi gola. "To jest sport zespołowy, starałem się robić wszystko, co najlepsze ze swojej strony, a koledzy czynili to samo, starając się blokować strzały" - uważa Chudobin. Jak podkreślały amerykańskie media, przed sobotnim spotkaniem zaprezentowane zostało trofeum, a Chudobin zażartował wówczas, że powinno się go "ukraść i uciec". Niedługo później, już stojąc w bramce, udowodnił, że solidną pracą można zdobyć puchar na lodowisku. Obronił 35 strzałów i po raz kolejny w obecnych rozgrywkach należał do najlepszych wśród "Gwiazd". Natomiast Stars mieli tylko 20 uderzeń, z czego 13 w drugiej odsłonie sobotniej potyczki. Zespół z Dallas objął prowadzenie w 6. minucie po golu Joela Hanleya, a w 13. Wyrównał Yanni Gourde. W drugiej tercji Stars znów wygrywali, a na listę strzelców wpisał się Jamie Oleksiak w 33. minucie. Na 28 sekund przed zakończeniem tej tercji trzecie trafienie dla ekipy Dallas zanotował Joel Kiviranta. W ostatniej, mimo niesamowitego naporu Lighting, wynik jeszcze poprawili ich rywale. Oleksiak ma polskie korzenie ze strony ojca.- Polska strona mojej rodziny posiada herb. W Polsce jest związana z nimi wielka tradycja. Zamierzam wytatuować sobie ten herb, ale nie wiem jeszcze gdzie. Pomagałem ojcu w przekopywaniu historii naszej polskiej rodziny. Mam z kolei ma przodków ze Szkocji, tamtejsza tradycja również mnie inspiruje - opowiadał Jamie Oleksiak. Na duże słowa uznania, jak podkreślają dziennikarze w Ameryce Północnej, zasłużył także Fin Kiviranta, który zdobył pięć goli w ostatnich siedmiu meczach. "Nie wiem, co się dzieje. Czasami wydaje się, że gdziekolwiek posłałbym krążek, to on i tak znajdzie miejsce do bramki" - zaznaczył. Jeszcze większym zaskoczeniem było trafienie obrońcy Hanleya, który dotąd rozegrał 46 meczów (bez gola) w sezonie regularnym dla trzech drużyn. Takie statystyki miał w ostatnich pięciu latach. Nie brakuje głosów, że pierwszy mecz był szczególnie trudny dla Lightning, którzy odpoczywali zaledwie dzień po zwycięstwie w Konferencji Wschodniej. Przeciwnicy mieli cztery dni przerwy. "Gwiazdy" mają szansę nawiązać do największych sukcesów sprzed dwóch dekad. W 1999 roku zdobyły Puchar Stanleya, wygrywając z Buffalo Sabres 4-2. W następnym sezonie w walce o trofeum uległy New Jersey Devils 2-4. Z kolei Lightning w wielkim finale są po pięciu latach przerwy. W 2015 roku przegrali w nim z Chicago Blackhawks 2-4. Drugie spotkanie finału sezonu 2019/2020 odbędzie się w poniedziałek. giel/ sab/