Piękna hala Scotiabank Saddledome w Calgary została zalana do wysokości ósmego rzędu krzesełek, gdy po wielkich ulewach z brzegu wystąpiły rzeki rzeki Bow i Elbow. Całe miasto zostało sparaliżowane. Tym większa była więc motywacja hokeistów "Płomieni", aby powitać swoich fanów efektownym zwycięstwem. "Jest nam bardzo przykro, bo kibice byli niesamowici" - żałował po meczu trener Bob Hartley. Spotkanie było zacięte, a długo zanosiło się, że to gospodarze sięgną po komplet punktów. Chociaż Canucks pierwsi objęli prowadzenie, to wyrównał najlepszy na lodzie Mark Giordano, a w 2. minucie trzeciej tercji zespół z Calgary prowadził już 3-1. Goście poderwali się do walki i w ciągu 11 minut strzelili trzy gole z rzędu, wykorzystując serię błędów rywali w defensywie. Efektowny był zwłaszcza gol na 4-3, zdobyty przez Dale'a Weise'a "strzałem z zakrystii". Gospodarze nie pogodzili się z przegraną i w końcówce trzeciej tercji wycofali bramkarza, a ściany hali zatrzęsły się, gdy 19 sekund przed końcem David Jones wyrównał. Decydujący cios zadali jednak goście. W 4. minucie dogrywki rajd lewą stroną przeprowadził Kevin Bieksa, a Mike Santorelli wykorzystał świetne podanie. Wyniki niedzielnych meczów hokejowej ligi NHL: Carolina Hurricanes - Philadephia Flyers 2-1 Winnipeg Jets - Anaheim Ducks 2-3 Calgary Flames - Vancouver Canucks 4-5 po dogr.