36-letni Owieczkin, który od 17 lat reprezentuje barwy Washington Capitals, posłał krążek do bramki Buffalo Sabres w dziewiątej minucie drugiej tercji, podwyższając prowadzenie gospodarzy na 3:1. W spotkaniu, które stołeczny zespół wygrał 5:3, zaliczył jeszcze dwie asysty. Z dorobkiem 741 goli Rosjanin zrównał się z czwartym w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii NHL z Brettem Hullem. Więcej bramek uzyskali tylko Czech Jaromir Jagr - 766, Gordie Howe - 801 i słynny Wayne Gretzky - 894. "Liczby robią wrażenie, towarzystwo wokół zacne, więc nic tylko się cieszyć i iść dalej. Jeszcze +kilka+ gier przede mną, więc mam nadzieję, że się poprawię. Ale nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość. Dzień po dniu robię swoje" - przyznał Owieczkin. Rosjanin w 1209 występach w rozgrywkach regularnych NHL odnotował 741 bramki i 600 asyst. W tym sezonie uzbierał już 11 goli i jest najlepszym strzelcem rozgrywek, a wraz z 10 asystami, co daje mu 21 punktów, zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej. Przed nim tylko dwóch graczy Edmonton Oilers - Niemiec Leon Draisaitl z 23 i Connor McDavid z 22. Capitals, którzy przerwali serię trzech porażek, mają 16 punktów i plasują się na czwartej pozycji w Konferencji Wschodniej. Najlepsi w niej i całej lidze są wciąż hokeiści Florida Panthers, którzy jednak w poniedziałek doznali pierwszej w sezonie porażki w regulaminowym czasie gry - w Nowym Jorku ulegli Rangers 3:4. Goście przegrywali już 0:4, m.in. po golu i asyście Chrisa Kreidera, ale w trzeciej tercji rzucili się do odrabiania strat. Już po 20 sekundach ostatniej części gry dystans zmniejszył Fin Eetu Luostarinen, ale kolejną bramkę "Pantery" zdobyły, gdy do końca zostało 86 s. Co prawda po kolejnych 46 s Szwed Patric Hornqvist uzyskał kontaktowego gola, jednak gospodarze wytrzymali napór i nie dali sobie odebrać zwycięstwa. Ich 25-letni rosyjski bramkarz Igor Szestiorkin obronił aż 42 strzały rywali. "Był niesamowity. Zawsze w niego wierzymy, ale dziś przeszedł samego siebie" - ocenił kolegę z drużyny zdobywca jednej z bramek dla Rangers K'Andre Miller. Mimo pokonania najlepszej obecnie ekipy ligi trener nowojorczyków Gerard Gallant nie był do końca zadowolony. "Ciężko zbudowaną przez dwie trzecie meczu przewagę praktycznie roztrwoniliśmy w ostatniej tercji. To, co zrobiliśmy w końcówce, jest nie do zaakceptowania" - przyznał szkoleniowiec trzeciej obecnie drużyny Konferencji Wschodniej.