Piątkowy mecz był bardzo wyrównany. Goście oddali jeden strzał więcej od rywali - 32:31, i jak się ostatecznie okazało byli też lepsi o jedno trafienie. Krążek, który odbił się od bandy za bramką Islanders, trafił do Staala, który idealnie zmieścił go między słupkiem a parkanem bramkarza. - Szczerze mówiąc, nie jestem pewny jak udało się strzelić gola, ale kiedy zobaczyłem jak inni zaczynają się cieszyć, to i ja dołączyłem do nich - stwierdził autor trafienia. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano bramkarza Hurricanes Petra Mrazka. Po raz pierwszy w karierze zachował czyste konto w fazie play off. Dwa dni wcześniej Czech bardzo dobrze bronił w decydującej potyczce pierwszej rundy z broniącymi tytułu Washington Capitals. Hurricanes zwyciężyli 4:3 po dwóch dogrywkach i w serii 4-3. W piątek odbył się także mecz drużyn walczących o Puchar Stanleya na Zachodzie. Na inaugurację zmagań półfinałowych San Jose Sharks pokonali Colorado Avalanche 5:2, chociaż przegrywali 0:1 od 3. minuty po bramce Gabriela Bourque'a i 1:2 po golu Colina Wilsona (24). W międzyczasie na listę strzelców wpisał się zawodnik "Rekinów" Gustav Nyquist (15). Od 31. do 39. minuty gospodarze zanotowali trzy trafienia - kolejno Joe Thornton, Kevin Labanc, Brent Burns (miał też trzy asysty) - i praktycznie przesądzili losy potyczki. Półminuty przed końcową syreną wynik ustalił Timo Meier. - Słabiej zagraliśmy 5-10 minut w drugiej tercji i to sprawiło, że przegraliśmy - stwierdził kapitan Avalanche Gabriel Landeskog. Podobnie wypowiadał się jego kolega klubowy Tyson Barrie: - Graliśmy naprawdę dobrze przez pierwsze 30 minut, a kolejne 10 minut przesądziło o naszym niepowodzeniu. Mecze numer dwa odbędą się w niedzielę w Nowym Jorku i San Jose.