- To niewiarygodne. Czuję się wspaniale - powiedział po poniedziałkowym meczu John Tortorella, trener "Błyskawicy". - Ta porażka boli po tysiąckroć - stwierdził z kolei kapitan "Płomieni" Jarome Iginla. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Rusłan Fiedotenko. W pierwszym przypadku dobijał uderzenie Brada Richardsa, które zdążył jeszcze sparować Miikka Kiprusoff, natomiast w drugim sytuację dla strzelca wypracował Vincent Lecavalier ściągając na sobie uwagę dwóch defensorów zespołu z Calgary. Drużyna z Tampy prowadząc po dwóch tercjach nie dała sobie już wydrzeć zwycięstwa, w czym również duża zasługa świetnie spisującego się w bramce Nikołaja Chabibulina. Rosjanin w ostatniej odsłonie dał się pokonać tylko raz, a gola zdobył Craig Conroy. W ostatnich sekundach goście wycofali z bramki Kiprusoffa, ale i to nie pomogło im w zdobyciu wyrównującego trafienia. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że już udało nam się wspólnie zdobyć Puchar Stanleya. W "Błyskawicy" pracuję dopiero trzeci sezon, a plan nie zakładał tak szybkiego sukcesu - nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu Tortorella. Z wygranej swojego zespołu najbardziej chyba cieszył się jednak Dave Andreychuk, kapitan gospodarzy. W wieku 40 lat, po rozegraniu 1759 spotkań w końcu mógł wznieść w górę Puchar Stanleya. - Zajęło mi to 29 lat grania w hokeja, ale w końcu osiągnąłem swój cel - zdobyłem najcenniejsze trofeum na świecie. Jestem dumny ze swojej drużyny. Cały rok ciężko pracowaliśmy na ten sukces - powiedział Andreychuk. Najlepszym zawodnikiem playoffs wybrano Brada Richardsa. Innego wyboru być raczej nie mogło. Gdy tylko napastnik "Błyskawicy" zdobywał gola jego drużyna nie przegrywała. I to nie tylko w decydujących meczach, ale również w sezonie zasadniczym. W poniedziałek Richards bramki co prawda nie zdobył, jednak asystował przy pierwszym trafieniu Fiedotenki. Powody do zadowolenia może mieć także Bill Davidson, właściciel zespołu z Tampa Bay. Jego drużyna wywalczyła Puchar Stanleya, a drugi zespół, którego jest właścicielem, czyli Detroit Pistons, prowadzi w finale NBA 1-0 z faworyzowanymi Los Angeles Lakers. Drużyna Tampa Bay została piątym zespołem w historii, który zdobył Puchar Stanleya przegrywając w serii 2-3. Wcześniej taka sztuka udała się tylko Detroit Red Wings w 1950 roku, Toronto Maple Leafs w 1964, Montreal Canadiens w 1971 i Colorado Avalanche w 2001. - Po porażce w meczu numer pięć wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo trudne zadanie, ale wierzyliśmy, że jesteśmy je w stanie wykonać. Potem wygraliśmy spotkanie numer sześć w Calgary i nie pozostała nam nic innego jak wywalczyć Puchar przed własną publicznością - powiedział jeden z bohaterów decydującego pojedynku Nikołaj Chabibulin. Calgary nie zostało więc pierwszym kanadyjskim zespołem od 1993 roku, który wywalczył najcenniejsze trofeum w NHL. Ostatni raz udało się to drużynie Montreal Canadiens. Krzysztof Oliwa także po raz drugi w karierze nie wzniesie w górę Pucharu Stanleya (zdobył go w 2000 roku z New Jersey Devils). W siódmym meczu tegorocznego finału Polak na lodzie przebywał przez 1.18 min. Nie wiadomo tylko jak długo "Błyskawica" będzie mistrzem. Rozgrywki 2004/05 stoją bowiem pod dużym znakiem zapytania z powodu konfliktu na linii właściciele klubów - zawodnicy w sprawach płacowych. Bardzo prawdopodobne jest, że następny sezon nie rozpocznie się w terminie, jeśli w ogóle. Zobacz wyniki oraz zdobywców goli w NHL Playoffs 2004