Słoweniec w 8.13 min doliczonego czasu gry posłał krążek do siatki pod interweniującym Martinem Brodeurem i jego drużyna objęła prowadzenie w serii do czterech zwycięstw. "Królowie" w środę wygrali dziewiąty mecz z rzędu w play off na obcym lodowisku. I będą mogli przedłużyć tę serię już w sobotę, kiedy oba zespoły ponownie spotkają się w Prudential Center. Pierwszy pojedynek finału Pucharu Stanleya w 2012 roku przyniósł przewagę obrony nad atakiem. W pierwszej tercji oba zespoły oddały zaledwie po pięć strzałów. Ta liczba wystarczyła jednak gościom do objęcia prowadzenia. W 10. minucie Colin Fraser uderzeniem z pierwszego krążka po podaniu Jordana Nolana pokonał Brodeura. W drugiej tercji Devils tylko trzy razy próbowali zaskoczyć Jonathana Quicka, ale raz im się ta sztuka udała. W 39. minucie bramkę zdobył Anton Wołczenkow. Przez ostatnie 20 minut regulaminowego czasu gry obie drużyny starały się zmienić wynik, ale to był czas bramkarzy, którzy popisali się kilkoma błyskotliwymi interwencjami. W dogrywce szczęście uśmiechnęło się do Kopitara i Kings. - Zapewnić drużynie zwycięstwo w dogrywce finałowego meczu, pokonując tak wybitnego bramkarza jak Martin Brodeur, to po prostu rewelacyjne uczucie - powiedział Słoweniec. - W sytuacji sam na sam niewiele możesz zrobić. Zdecydowaną przewagę ma napastnik. Gdybym wiedział, co on sobie myśli, co zamierza zrobić, byłoby trochę łatwiej - przyznał Brodeur, dla którego był to 200. mecz w play off. Finał Pucharu Stanleya: New Jersey Devils - Los Angeles Kings 1-2 (po dogrywce) (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 1-0 dla Kings)