Bramkę decydujący o wygranej zdobył Ray Whitney na pół sekundy przed ostatnią syreną. "Huragany" odniosły więc szczęśliwe zwycięstwo, choć wcale tak nie musiało być. Po pierwszej tercji goście prowadzili bowiem 3:0, ale pozwolili wyrównać graczom z Atlanty. - To był jeden z najgorszych meczów, jakie grałem w całej karierze - tak o postawie drużyny powiedział Whitney. Mistrzowie NHL wygrali po raz pierwszy, natomiast po raz czwarty z lodu z tarczą zjechali hokeiści Buffalo Sabres. W piątek pokonali w Detroit miejscowych Red Wings 3:2 po rzutach karnych. A zaczęło się niezbyt miło dla "Szabel". Po błędzie bramkarza Ryana Millera, który wykorzystał Jason Williams gospodarze szybko objęli prowadzenie, by w 14. minucie je powiększyć. Potem jednak do roboty wzięli się goście. Kontaktową bramkę zdobył Chris Drury, a do wyrównania doprowadził Thomas Vanek. W dogrywce żadnej z drużyn nie udało się zdobyć gola, więc doszło do rzutów karnych. Wykorzystali je Paweł Dacjuk dla Red Wings i Daniel Briere oraz Ales Kotalik dla Sabres, które wciąż są niepokonane w tym sezonie przewodząc Northeast Division i Konferencji Wschodniej. Z tej wygranej najbardziej się cieszył Miller, który nie dość, że, oprócz błędu na początku meczu, spisywał się bez zarzutu (41 obron), to pochodzi z East Lansing w Michigan i na studiach, grając na tamtejszym uniwersytecie, często gościł w Joe Louis Arena. Markus Naslund zdobył w piątek 300. bramkę jako gracz Vancouver Canucks wyrównując klubowy rekord należący do Trevora Lindena, ale nie pomogło to gospodarzom wygrać z San Jose Sharks. Klub z Kalifornii zwyciężył 6:4 i objął prowadzenie w Pacific Division. Wyniki: Detroit Red Wings - Buffalo Sabres 2:3 po karnych Florida Panthers - Tampa Bay Lightning 3:2 Atlanta Thrashers - Carolina Hurricanes 3:4 Vancouver Canucks - San Jose Sharks 4:6