Gospodarze zdobyli trzy bramki w ciągu czterech minut w drugiej tercji. "Kaczory" zdołały doprowadzić do wyniku 2-3, ale ostatnie słowo należało do zespołu z Chicago, a konkretnie do Andrew Shawa, który trafił do siatki dwukrotnie. - Kiedy dociera do nas, że te spotkania decydują o całym sezonie, patrzymy wstecz na całą pracę, jaką wykonaliśmy, aby dotrzeć tak daleko. Wiemy, przed jaką szansą stoimy, jak silną mamy drużynę, i z tego czerpiemy motywację - powiedział kapitan Blackhawks Jonathan Toews. Z kolei trener rywali Bruce Boudreau przyznał, że jego zespół stracił spokój i kontrolę. - Przydarzyło nam się to chyba po raz pierwszy w rundzie play-off. Przeciwnicy strzelili nam jedną bramkę, a potem trafiali z każdej pozycji - ocenił szkoleniowiec. Duży udział w sukcesie "Czarnych Jastrzębi" miał bramkarz Corey Crawford, który obronił 30 z 32 strzałów ekipy gości, podczas gdy jego odpowiednik po drugiej stronie lodowiska Frederik Andersen interweniował skutecznie tylko 18 razy. Gole dla gospodarzy w drugiej tercji zdobyli Brandon Saad, Marian Hossa i Patrick Kane. Ten ostatni został najskuteczniejszym strzelcem zespołu z 10 trafieniami. Z kolei Hossa, jeden z najskuteczniejszych hokeistów tej drużyny w fazie zasadniczej - 22 gole - w swoim 16. spotkaniu rundy play-off pokonał bramkarza rywali dopiero po raz trzeci. Rywalizacja w Konferencji Zachodniej jest bardzo zacięta. Drużyny wygrywają mecze na zmianę, a trzykrotnie zwycięzcę wyłaniała dogrywka. Ducks walczą o pierwszy finał Pucharu Stanleya od 2007 roku, natomiast Blackhawks zdobyli trofeum w 2010 i 2013 roku. Na Wschodzie o awans do wielkiego finału rywalizują New York Rangers i Tampa Bay Lightning. Tam również jest 3-3. Chicago Blackhawks - Anaheim Ducks 5-2 (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw - 3-3)