32-letni Drury, kapitan Rangersów, wpisał się na listę strzelców w 1. i 53. minucie. Na jego pierwsze trafienie, osiem sekund przed zakończeniem premierowej tercji odpowiedział Kyle Okposo. Kolejne trzy gole zdobyli zawodnicy Rangers, a ich autorami byli Ryan Callahan, Scott Gomez i ponownie Drury. Niespełna dwie minuty przed ostatnią syreną rozmiary porażki zmniejszył Mark Streit. Aż pięć z sześciu poniedziałkowych spotkań w NHL zakończyło się wygranymi zespołów przyjezdnych. Atut własnego lodowiska wykorzystała tylko drużyna Minnesota Wild, która wygrała z Chicago Blackhawks 3:2. Po pierwszej tercji, zakończonej remisem 1:1 (bramki Andrewa Brunette'a dla Wild i Patricka Sharpa dla Blackhawks), w drugiej gospodarze "odskoczyli" na dwa trafienia (Antti Miettinen, Brent Burns). W końcówce konfrontacji drugiego gola dla "Czarnych Jastrzębi" uzyskał Duncan Keith. Hokeiści Wild pozostają jedynym zespołem, który w obecnym sezonie nie poniósł porażki w regulaminowym czasie, mimo że grał w ostatnich pięciu meczach bez swojej gwiazdy Mariana Gaborika. Ponad 63 minuty czekało niemal 17 tysięcy kibiców na bramkę w potyczce Edmonton Oilers z Boston Bruins. W dogrywce gola dla gości strzelił Dennis Wideman. Na ławce kar przebywał wówczas zawodnik Oilers Shawn Horcoff. Ekipa Columbus Blue Jackets uległa Anaheim Ducks 2:3, a jej porażkę oglądało 10 494 kibiców. To najmniejsza frekwencja w historii meczów NHL w Nationwide Arena w Columbus (stan Ohio). Poniedziałek w NHL Buffalo Sabres - Ottawa Senators 2:5 New York Islanders - New York Rangers 2:4 Columbus Blue Jackets - Anaheim Ducks 2:3 Minnesota Wild - Chicago Blackhawks 3:2 Edmonton Oilers - Boston Bruins 0:1 (po dogrywce) Los Angeles Kings - Detroit Red Wings 3:4 (po karnych)