"Pingwiny" pokonały 4-3 broniących trofeum hokeistów Detroit, choć po pięciu meczach zespół z Pittsburgha przegrywał 2:3. W siódmym starciu w Detroit Penguins pokonali rywali 2:1 i zdobyli po raz trzeci w historii klubu Puchar Stanleya. - Serce było za Detroit, bo tam gra więcej moich znajomych - między innymi w bramce Chris Osgood, Myślę jednak, że dla rozwoju ligi i samego finału sukces młodego pokolenia jest lepszy. Symboliczna była radość najmłodszego w historii kapitana mistrzowskiej drużyny Sidneya Crosby'ego i obecnego współwłaściciela ekipy z Pittsburgha, wielkiej gwiazdy Mario Lemieux - powiedział Mariusz Czerkawski. Zawodnicy z Pittsburgha powtórzyli tym samym "wyczyn" ekipy Montreal Canadiens, która w 1971 roku przegrała dwa pierwsze spotkania na wyjeździe, ale ostatecznie zdobyła cenne trofeum. Przed rokiem obydwa zespoły również spotkały się w decydującej rozgrywce i wówczas lepsze były "Czerwone Skrzydła" (4:2). Tegoroczną drogę "Pingwinów" po Puchar Stanleya można określić jak odrodzenie Feniksa z popiołów. W połowie lutego młody zespół nie był pewny udziału w play off, a sytuację skomplikowało zwolnienie trenera Michela Therriena. Od tego momentu ekipa prowadzona przez nowego szkoleniowca Dana Bylsmę rozwinęła skrzydła. W opinii Czerkawskiego o sukcesie zadecydowała determinacja. - W połowie lutego niewiele osób dawało zespołowi Pittsburgha szanse na udział w play off, ale właśnie od tego momentu zespół poszedł jak burza. Najważniejsze moim zdaniem było zaangażowanie młodych, ich determinacja, a nawet desperacja. Zaprocentowało też doświadczenie z ubiegłorocznego finału - ocenił Mariusz Czerkawski. Zdaniem polskiego hokeisty 21-letni kapitan Penguins Sidney Crosby ma szansę dorównać największym gwiazdom NHL takim jak Wayne Gretzky, Mark Messier czy Mario Lemieux. - Crosby to ewenement, ale przecież Gretzky czy Messier także zdobywali puchar jako dwudziestokilkulatkowie. Nie sądzę, by sukces w tak młodym wieku zastopował karierę Crosby'ego. Po tym, co widziałem w finale, kariera kapitana Penguins zapowiada się jako kontynuacja dokonań największych gwiazd - powiedział Mariusz Czerkawski. W opinii Polaka w najbliższym czasie nie dojdzie do kompromisu między władzami NHL i władzami Międzynarodowej Federacji Hokeja (IIHF) w sprawie jednolitego kalendarza największych hokejowych imprez na świecie, tak by walka w play off nie kolidowała z kalendarzem MŚ rozgrywanych co roku wiosną. - Rozmowy i negocjacje w tej sprawie trwają od jakiegoś czasu, ale to trudny temat. W NHL w sezonie zasadniczym są 82 mecze, a w Europie 40 - 55 spotkań. Skrócenie sezonu zasadniczego o 20 - 30 meczów, to pozbawienie ligi znacznych pieniędzy, a NHL to dwumiliardowy biznes, z którego nikt nie chce rezygnować. Na razie musimy się przyzwyczaić, że najlepszych hokeistów na świecie oglądamy raz na cztery lata, na igrzyskach olimpijskich - dodał Czerkawski. Olga Miriam Przybyłowicz