Liderzy Konferencji Zachodniej, którzy w tym sezonie wywalczyli już 27 punktów, na początku drugiej tercji przegrywali 0-1 po golu Jannika Hansena, ale potem włączyli wyższy bieg i zdobyli pięć bramek nie tracąc żadnej. Jeszcze w drugiej tercji Cory'ego Schneidera, który w bramce Canucks zastąpił kontuzjowanego Roberta Luongo, pokonali Andrew Burnette i Patrick Kane. W trzeciej wygraną "Czarnych Jastrzębi" przypieczętowali Jonathan Toews, Patrick Sharp i Steve Montador. Z kolei bramkarz Corey Crawford obronił 28 uderzeń rywali. - Na porannym rozruchu rozmawialiśmy o tym, że kluczem do sukcesu będzie taktyczna dyscyplina. I wszelkie założenia udało nam się zrealizować. Graliśmy konsekwentnie nawet po stracie bramki i to przyniosło skutek - podkreślił Marian Hossa, który zaliczył trzy asysty. Na Wschodzie liderem są "Pingwiny" z Pittsburgha, a szanse, by się do nich zbliżyć na punkt straciły w środę Buffalo Sabres, które przegrały na własnym lodowisku z New Jersey Devils 3-5. Na szczególną uwagę w tym spotkaniu zasłużył powrót do gry po kontuzji nogi czołowego strzelca "Diabłów" Ilji Kowalczuka oraz przerwana passa szwedzkiego debiutanta w bramce "Szabel" Jhonasa Enrotha. Rosjanin nie wystąpił w pięciu poprzednich meczach, a w środę już w szóstej minucie gry wpisał się na listę strzelców. Z kolei z Enrothem w bramce gospodarze wygrali wszystkie sześć wcześniejszych spotkań. Tym razem 23-latek nie był najlepiej dysponowany i w 51. minucie opuścił lodowisko. - Popsułem ten wieczór kolegom i kibicom. Jako zespół graliśmy dobrze, ale moje błędy przyczyniły się do porażki. To dla mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę - przyznał Szwed. Środowe wyniki NHL: Montreal Canadiens - Carolina Hurricanes 4-0 Los Angeles Kings - Anaheim Ducks 2-1 po karnych Vancouver Canucks - Chicago Blackhawks 1-5 Buffalo Sabres - New Jersey Devils 3-5