Taka sztuka w play offach udała się wcześniej tylko 24 zespołom w całej historii najlepszej ligi świata. Decydujące starcie było niesamowicie dramatyczne, a oba zespoły prezentowały poziom nieosiągalny dla drużyn walczących podczas ostatnich mistrzostw świata. Zwłaszcza w pierwszych dwóch tercjach gospodarze mieli przewagę w posiadaniu krążka. Prowadzenie dał im Patrick Sharp po fantastycznej, koronkowej akcji. Blackhawks świetnie przechodzili z obrony do ataku i ich akcje były zdecydowanie groźniejsze od rywali, ale ci z kolei mieli w bramce Jimmy'ego Howarda. Bronił znakomicie. Gospodarze źle weszli w drugą tercję. Zanim obudzili się, łatwo dali się ograć na lewym skrzydle i Henrik Zetterberg wykorzystał świetne podanie Gustava Nyquista. Niespełna dwie minuty przed końcem trzeciej tercji Niklas Hjalmarsson trafił do bramki Red Wings, ale arbiter gola nie uznał, bo wcześniej odgwizdał obustronną karę po tym, jak Kyle Quincey o mało nie wyrzucił za bandę Brandona Saada. Feta na trybunach okazała się przedwczesna, bo - mimo protestów hokeistów Chicago - sędziowie za przepychanki odesłali na ławkę kar obu zawodników, a bramki nie uznali. Decydujący gol padł w 4. minucie dogrywki. Brent Seabrook wjechał w tercję rywali i strzelił tak, że krążek odbił się jeszcze od obrońcy Niklasa Kronwalla, co zmyliło bramkarza "Czerwonych Skrzydeł". Ogromny udział przy tym trafieniu miał Dave Bolland, który wywalczył krążek dzięki bardzo twardemu atakowi ciałem. W polskiej lidze z pewnością wylądowałby na ławce kar... "Szczerze mówiąc, nie widziałem, jak krążek wpada do bramki. Usłyszałem syrenę i chłopaków wyskakujących z boksu. To był wyczerpujący mecz, ale prawdę mówiąc bardziej zmęczyło mnie fetowanie, gdy chłopaki skakali na mnie i pchali" - żartował Seabrook, którego bezcenny gol był zarazem pierwszym jego trafieniem w tegorocznych play offach. Hokeiści Chicago Blackhawks zmierzą się w finale Konferencji Zachodniej z obrońcami Pucharu Stanleya - Los Angeles Kings. Z kolei o zwycięstwo w Konferencji Wschodniej zagrają Pittsburgh Penguins i Boston Bruins. To dopiero drugi w historii i pierwszy od 1945 roku przypadek, aby wśród czterech najlepszych zespołów play offów znaleźli się zdobywcy Pucharu Stanleya z czterech ostatnich lat! Chicago Blackhawks - Detroit Red Wings 2-1 po dogrywce (Blackhawks wygrali 4-3 rywalizację play off do czterech zwycięstw) Autor: Mirosław Ząbkiewicz