"Byłem we właściwym miejscu we właściwym czasie. Wiadomo, że każdy chce być bohaterem wielkich spotkań. Dzisiaj ja miałem to szczęście, to wszystko" - powiedział po meczu szczęśliwy strzelec dwóch bramek dla ekipy z Chicago. Pierwszego gola Patrick Kane zdobył na 2 minuty i 33 sekundy przed końcem pierwszej tercji, otwierając wynik spotkania. W drugiej podwyższył na 2-0 dla gospodarzy. "Jest niebezpieczny, ma bardzo szybkie ręce, potrafi świetnie się zachować pod bramką" - komplementował swojego asa trener Joel Quenneville. W trzeciej tercji Bruins postraszyli rywali i zgromadzonych w United Center 22 274 fanów Blackhawks. Zdeno Chara posłał krążek do siatki i hokeiści z Bostonu uwierzyli, że mogą jeszcze odwrócić losy rywalizacji. Zwycięstwo gospodarzy na 14 sekund przed końcem przypieczętował Dave Bolland. "Czeka nas mecz o życie. Naszym jedynym celem jest teraz doprowadzenie do siódmego spotkania. Musimy wygrać w poniedziałek, ale nie wpadamy w panikę. Nie da się nas złamać tak łatwo. Jesteśmy zgraną grupą i wygramy ten finał" - zapowiedział trener Bruins, Claude Julien. Chicago Blackhawks - Boston Bruins 3-1 Bramki: 1-0 Patrick Kane (17:27, asysta Johnny Oduya, Jonathan Toews), 2-0 Patrick Kane (25:13, Bryan Bickell, Jonathan Toews), 2-1 Zdeno Chara (43:40, David Krejci, Milan Lucic), 3-1 Dave Bolland (59:46, Michael Frolik). (stan rywalizacji play off do czterech zwycięstw: 3-2 dla Blackhawks)