- To nie był najładniejszy mecz, ale dwa punkty, to dwa punkty - słusznie zauważył Marian Hossa, skrzydłowy gospodarzy, który przerwał swoją passę siedmiu pojedynków z dorobkiem punktowym. Prowadzenie dla Blackhawks uzyskał Viktor Stalberg na 38 sekund przed końcem pierwszej tercji. Na początku trzeciej, w okresie gry w przewadze, wyrównał Daniel Sedin, dla którego było to już siódme trafienie w sezonie. W dogrywce lepsze wrażenie sprawiali hokeiści Canucks, ale za to w karnych bezbłędni byli zawodnicy z "Wietrznego Miasta". Roberta Luongo, który przez 65 minut obronił 31 strzałów, pokonali Jonathan Toews, Patrick Sharp i Patrick Kane. Z kolei w ekipie gości po trafieniach Daniela Sedina i Ryana Keslera, pomylił się Mikael Samuelsson. W Columbus miejscowe Blue Jackets pokonały Anaheim Ducks 3-1, dla których jedynego gola, a 609. w karierze, uzyskał Fin Teemu Selanne. Mecz nie wzbudził zbytniego zainteresowania, bowiem na trybunach zasiadło tylko 9802 kibiców. To najniższa frekwencja w dziesięcioletniej historii tego klubu, a poprzedni niechlubny rekord odnotowano 27 października 2008 roku - 10 494. W szeregach gospodarzy na listę strzelców wpisali się - dwukrotnie Rick Nash i raz Derek MacKenzie, natomiast Steve Mason powstrzymał 31 ataków rywali. Hokeiści Los Angeles Kings wygrali u siebie z Carolina Hurricanes 4-3, a zwycięstwo zapewnił im w 53. minucie Andriej Loktionow, który uzyskał swoją pierwszą bramkę w NHL. Mecz był wyrównany. Pierwsza tercja była remisowa 2-2, również druga - 1-1. Tylko w jednym z czterech czwartkowych spotkań lepsi okazali się goście, bowiem Buffalo Sabres pokonały na wyjeździe Atlanta Thrashers 4-1, którzy oddali tylko 18 strzałów, przy 43 ze strony rywali. "Szable" przerwały serię pięciu występów bez zwycięstwa. Środowe wyniki: Atlanta Thrashers - Buffalo Sabres 1-4 Columbus Blue Jackets - Anaheim Ducks 3-1 Chicago Blackhawks - Vancouver Canucks 2-1 (po karnych) Los Angeles Kings - Carolina Hurricanes 4-3