Większą frekwencję odnotowano tylko w Buffalo w 2008 roku i Ann Arbor przed rokiem, kiedy ustanowiono rekord - 105 491 osób. Gdy rozpoczynał się mecz, termometry na stadionie, z którego na co dzień korzysta zespół futbolu amerykańskiego San Francisco 49ers, wskazywały nieco ponad 14 stopni Celsjusza. Jak poinformowali organizatorzy, by odpowiednio przygotować lodowisko wtłoczyli w system chłodzący ponad 11 tys. litrów specjalnego płynu, a na trybunach ułożyli koce pochłaniające promienie słoneczne. Choć początek wyznaczono już po zachodzie słońca, dokładnie o godz. 19.16 czasu miejscowego, niektórzy zawodnicy zwracali uwagę na dużą wilgotność z powodu "pocenia się" tafli. Dla obu drużyn pojedynek miał spore znaczenie, gdyż nie mogą one być pewne występu w fazie play off. Brak awansu byłby szczególnie dotkliwy dla "Królów", którzy bronią Pucharu Stanleya. Ekipa z Los Angeles jest jednak ostatnio w dobrej formie i w sobotę cieszyła się z siódmego zwycięstwa z rzędu, dzięki czemu zrównała się punktami z Calgary Flames i Sharks. Taka jest też w tej chwili kolejność na pozycjach 7-9 w Konferencji Zachodniej. Decydującego o zwycięstwie Kings gola zdobył w piątej minucie trzeciej tercji Słowak Marian Gaborik, notując 17. trafienie w sezonie. Bramkarz jego drużyny Jonathan Quick popisał się z kolei 31 udanymi interwencjami i mógł się cieszyć z 200. wygranej w NHL. Bardzo emocjonujące widowisko oglądali też kibice w Dallas, gdzie miejscowi Stars ulegli po dogrywce Detroit Red Wings 6-7. Gospodarze nie wykorzystali sporej szansy na komplet punktów. Prowadzili aż czterokrotnie, w tym 4-2 i 6-4, by jednak wypuścić zwycięstwo z rąk. Do historii ligi przejdzie sytuacja z trzeciej tercji. Goście przystępowali do niej przy dwubramkowej stracie. Wystarczyło jednak 101 sekund, by Czech Jakub Kindl dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i doprowadził do remisu 4-4. Kolejne dwa gole uzyskali jednak gospodarze i w połowie ostatniej odsłony znowu byli lepsi o dwa trafienia. Najpierw jednak Justin Abdelkader uzyskał kontaktową bramkę, a następnie Rosjanin Paweł Dacjuk, niespełna dwie minuty przed końcową syreną, wyrównał na 6-6. Po 36 s dogrywki Szwed Niklas Kronwall zapewnił przyjezdnym wygraną. Jak wyliczyli statystycy, to pierwszy od 1934 roku przypadek, żeby zespół w trzeciej tercji dwukrotnie przegrywał różnicą dwóch goli, dwukrotnie doprowadził do remisu i ostatecznie cieszył się ze zwycięstwa. - Proszę, nie rozmawiajmy o tym, jak słabo dziś zagraliśmy. Dajmy tym chłopakom trochę pocieszyć się, że mimo wszystko wygrali - zwrócił się do dziennikarzy po meczu szkoleniowiec "Czerwonych Skrzydeł" Mike Babcock. A zdobywca zwycięskiej bramki dodał: "Niewiele rzeczy zrobiliśmy dziś dobrze. Musimy grać dużo lepiej, by liczyć na sukcesy w przyszłości. Ale mieliśmy dziś furę szczęścia, krążek często wpadał do siatki rywali i na tym zakończmy". Wyniki sobotnich meczów NHL: Washington Capitals - New York Islanders 3-2 (po karnych) Philadelphia Flyers - Nashville Predators 3-2 (po karnych) Toronta Maple Leafs - Winnipeg Jets 4-3 (po dogrywce) Montreal Canadiens - Columbus Blue Jackets 3-1 Ottawa Senators - Florida Panthers 4-1 New Jersey Devils - Carolina Hurricanes 3-1 Edmonton Oilers - Anaheim Ducks 1-2 St Louis Blues - Pittsburgh Penguins 2-4 Dallas Stars - Detroit Red Wings 6-7 (po dogrywce) Arizona Coyotes - Tampa Bay Lightning 2-4 San Jose Sharks - Los Angeles Kings 1-2