Pierwsza runda szła zdecydowanie pod dyktando Dominika Tymana. Edward Mazur spróbował efektownego ciosu z obrotu od razu po usłyszeniu gongu rozpoczynającego starcie. Przeszarżował. Rybniczanin nie tylko uniknął ciosu, ale również wykonał efektowne rzucenie i szybko osiągnął przewagę w parterze. Gdy wydawało się, że walka zmierza ku niespodziewanemu zwycięstwu osiemnastolatka, dało o sobie znać jego niedoświadczenie. Wykonał faul wymierzając przeciwnikowi serię ciosów w tył głowy. Sędzia zmuszony był rozdzielić zawodników, którzy wrócili do stójki. Gdyby nie to, Mazur nie przetrwałby 60 sekund dzielących go od zakończenia pierwszej odsłony walki. Druga runda początkowo układała się bliźniaczo do poprzedniej - próba uderzenia tyłem pięści przez Mazura, unik Tymana i błyskawiczne zejście w parter. Tym razem lepszy w "tarzaniu się" po deskach katowickiego oktagonu okazał się jednak starszy z zawodników. Tarnowianin przeprowadził na juniorze efektowne duszenie. Jego oponent nie był w stanie się bronić i odklepał walkę. -Chciałbym wszystkim powiedzieć, że żużel jest naprawdę malutki przy tym co czuje się w MMA, gdy widzi się przeciwnika. Naprawdę w pierwszej rundzie już myślałem, że to koniec, ale ostatecznie zebrałem w sobie resztki sił i jakoś się udało. Mój trener Satko powiedział mi, że wygra tu ten kto będzie miał większe serce, ja miałem to w pamięci przez całą drugą rundę i dałem z siebie wszystko - mówił na gorąco po walce Mazur. -Poza tym mój drugi trener mówił, że za przegraną będę musiał 3 dni siedzieć u niego w piwnicy, to też pomogło - dodał żartobliwie. -Jednak Edward Mazur okazał się lepszy ode mnie kondycyjnie. Bardzo fajny przeciwnik i spoko gościu. Mam nadzieję, że jak przyjedziemy do hotelu, to z Edwardem pójdziemy się napić tak jak koledzy - zdradził z kolei Tyman. Prowadzący galę Edward Durda dociekał zaś czy 18-letni rybniczanin myśli już o rewanżu. - Chyba tak, muszę jeszcze nad tym pomyśleć - uciął ten bardzo niedoświadczony żużlowiec. Po wypowiedziach obu zawodników, do oktagonu weszła trzecia osoba dobrze znana w żużlowym środowisku - były zawodnik ROW-u Rybnik i GKM-u Grudziądz, Kamil Wieczorek. -Witam wszystkich, dostałem informację, że na następnej gali zawalczę ze zwycięzcą. Także Edwardzie zapraszam cię do walki. Mam nadzieję, że podejmiesz rękawicę. Co prawda dziś wygrałeś z moim kolegą, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. - rzucił buńczucznie 23-latek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawd</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">ź</a>