- Po wyścigu na 1000 m nie mogłem spać. Mimo to, że robiłem wszystko według - jak mówimy w straży - procedur, to jednak łyżwy nie jechały. Szukałem szczegółu, który mógłbym zmienić i wykorzystać na plus - powiedział Bródka, który łączy karierę łyżwiarza szybkiego z pracą w straży pożarnej w Łowiczu. To ewenement w tej dyscyplinie. W debiucie w Soczi Bródka znalazł się poza czołową dziesiątką na 1000 m. Szykował się jednak na dłuższy dystans, na którym w poprzednim sezonie wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata. - Doszedłem do wniosku, że nowe płozy są dobrze przygotowane, ale nie jadą, jak bym chciał. W ogóle problemem jest dostać tak świetne płozy, jak mają Holendrzy. Często trzeba ten sprzęt dopracowywać latami, a znaleźć zamiennik bardzo trudno. Trzy-cztery razy zmieniałem płozy na nowe i zawsze wracałem do tych starych i sprawdzonych - dodał. Bródka stwierdził, że gdyby nie manewr z powrotem do starych płóz, zabrakłoby go na podium. - Myślę, że mógłbym być nawet poza dziesiątką. Jeśli nie będę mógł znaleźć tak dobrych, to te będę zabierał tylko na imprezy mistrzowskie - przyznał. Skąd w ogóle pomysł, aby na 1000 m startować na nowych płozach? - Te stare się +kończą+, dlatego kombinowaliśmy z nowymi. Płozy się ostrzy, one maleją, tracą swoją trwałość, robią się bardziej plastyczne - wyjaśnił. Zmiana płóz to jedno, a drugim kluczem do sukcesu, poza już samą świetną postawą na torze, okazało się losowanie. Polak trafił na Amerykanina Shaniego Davisa, dwukrotnego wicemistrza olimpijskiego na tym dystansie. - Jestem typem walczaka, potrafiącego jechać w parze i korzystać z przeciwnika. Teraz mogę powiedzieć, że Davis mi pomógł. Wiedziałem, że może mnie dowieźć do podium. Na prostych krzyżówkowych można wiele zyskać i stracić. Kiedy do niego dojeżdżałem, chciałem jak najwięcej urwać, złapałem oddech i wiedziałem, że będzie liczyła się ostatnia runda - opisywał Bródka. Uzyskał świetny wynik 1.45,00, o ponad dwie sekund lepszy od tego z zeszłego roku w Soczi. - Kiedy zobaczyłem czas, wierzyłem, że starczy na podium. Były jeszcze trzy pary, ale przede mną jechali równie mocni zawodnicy. Na podium Verweji nie był zadowolony, że mu zabrałem złoto, ale powiedziałem mu: +przepraszam, ale to jest sport+ - mówił zawodnik UKS Błyskawicy Domaniewice. W sobotę Bródka rozmawiał telefonicznie z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim. - Pan prezydent mi pogratulował i podkreślił, że wie, w jakich trudnych warunkach się przygotowywałem, że nie mamy hali. Mówił, że to wielki sukces mój i osób ze mną współpracujących. A ja chciałbym zaznaczyć zasługi Państwowej Straży Pożarnej - przełożonych i kolegów z jednostki, dzięki którym mogłem wystartować w każdych ważnych zawodach. Z Soczi - Radosław Gielo