Argentyńskie media od kilkudziesięciu godzin żyją wielką tragedią, która rozegrała się w jednej z dzielnic Buenos Aires. W rejonie Avellaneda zorganizowano towarzyski turniej dla amatorów, jednak nikt nie spodziewał się, że duch sportowej rywalizacji doprowadzi do dramatycznych zdarzeń. W trakcie jednego ze spotkań, pewien piłkarz brutalnie zaatakował sędziego Cristiana Ariela Panaguę, kopiąc go w głowę. Obrażenia arbitra były na tyle poważne, że został on przetransportowany do najbliższej placówki medycznej, gdzie udzielono mu niezbędnej pomocy. Poszkodowany nie zamierzał odpuścić agresorowi, dlatego złożył oficjalną skargę do prokuratury, oskarżając zawodnika o "usiłowanie zabójstwa z premedytacją, w kontekście imprezy sportowej". Tragedia w Argentynie. Zaatakował sędziego, później znaleziono jego ciało Dziennikarze lokalnego serwisu perfil.com ustalili, że agresywnym piłkarzem był Alexander Tapon. Niestety, ale kilka godzin później, media obiegła smutna informacja o jego śmierci. 24-letni mężczyzna został znaleziony martwy w pobliżu stacji kolejowej z raną postrzałową głowy. Głos w tej dramatycznej sprawie zabrała siostra 24-latka, która przekazała, że jej brat popełnił samobójstwo. "Mój brat popełnił samobójstwo, przez to wszystko, co mu zrobili, przez to wszystko, o co go oskarżali. Zabieramy jego ciało do kostnicy" - cytuje jej słowa portal zyri.net. Niestety, ale Alex Tapon osierocił dwójkę małych dzieci w wieku dwóch lat oraz siedmiu miesięcy. Tuż przed śmiercią udzielił wywiadu jednej z lokalnych stacji. Przyznał wówczas, że stracił nad sobą kontrolę i był zły na sędziego. "Prawda jest taka, że byłem w złym stanie, przyznaję. To było te pięć minut, w których nie byłem w stanie się kontrolować i zareagowałem w ten sposób na sędziego. Jedynym wyjaśnieniem, jakie mogę podać, jest to, że byłem zły" - przekazał w rozmowie z Canal 9 tuż po zakończonym spotkaniu.