Szost finiszował wycieńczony, wyczerpany. Słońce piekło jakby człowiek był położony na grillu, na dodatek Afrykanie narzucili od początku mordercze tempo. Ale pochodzący z Muszyny maratończyk wspaniale sobie poradził i dał z siebie wszystko - na mecie podniósł ręce w geście triumfu, po czym padł ze zmęczenia. Wolontariusze przynieśli już nawet dla niego nosze, ale Szost wstał o własnych siłach. Na początku wyścigu, już po 5-6 kilometrach szarpał Brazylijczyk Marilson Dos Santos. Ale co tylko uzyskał kilkudziesięciometrową przewagę, zaraz był doganiany. Po półmetku odskoczył od stawki Wilson Kiprotich z Kenii, ale zyskał jedynie 16 sekund przewagi. W maratonie to niewiele. Szybko doszli go inny Kiprotich - Stephen z Ugandy o drugi z Kenijczyków - Abel Kirui. Ta trójka zyskała już niezłą, 36-sekundową przewagę po 30 km nad goniącym ją samotnie Etiopczykiem Ayele Abshero, który gubił z każdym metrem Dos Santosa. Szost zaczął bardzo dobrze, choć tempo było mordercze - na krętej, ulicznej trasie każdy kilometr pokonywano w trzy minuty, a czasem nawet poniżej tej bariery. Na półmetku maratonu Henryk tracił do liderów niespełna minutę. 21.1 km Polak pokonał w godzinę, cztery minuty i 30 sekund (Kenijczyk Kiprotich 1:03.15). Gdy biegacze dobiegali do 25. kilometra nad Londynem wyszło słońce i zrobiło się przyjemnie dla kibiców, ale dla biegaczy nieznośnie gorąco. Henryk odczuł ten upał, choć na trasie szukał cienia jak mógł, zbiegał na zacienione strony ulic. Na 30. kilometrze Szost spadł na 15. miejsce tracąc do prowadzącej trójki cztery minuty i 14 sekund. I tak byliśmy dumni z niego, że jest najszybciej biegnącym białym człowiekiem w tym najważniejszym maratonie czterolecia. Poza Afrykanami był przed nim reprezentujący USA, ale urodzony w Erytrei Mebrahtom Keflezighi, Japończyk Kentaro Nakamoto i dwóch Brazylijczyków (oprócz Dos Santosa Pulo Roberto Paula). Na kolejnym odcinku pomiarowym, po przebiegnięciu 35 kilometrów Szost był ósmy i odrobił prawie dwie minuty straty tracąc na tym odcinku do liderów tylko dwie minuty i 17 sekund! Na 37. kilometrze (tuż przy znaku 23 mile) Kiprotich z Ugandy zaatakował na zakręcie i odskoczył Kenijczykom. Stephen Kiprotich na dwa kilometry przed metą wypracował 19-sekundową przewagę nad Kiruim i 51-sekundową nad Kiprotichem z Kenii! Medale były już rozdzielone, gdyż Dos Santos po 40 kilometrach tracił do trzeciego biegacza minutę i 42 sekundy. Maraton mężczyzn: 1. Stephen Kiprotich (Uganda) 2:08.01 2. Abel Kirui (Kenia) 2:08.27 3. Wilson Kipsang Kiprotich (Kenia) 2:09.37 4. Mebrahtom Keflezighi (USA) 2:11.06 5. Marilson Dos Santos (Brazylia) 2:11.10 6. Kentaro Nakamoto (Japonia) 2:11.16 7. Cuthbert Nyasango (Zimbabwe) 2:12.08 8. Paulo Roberto Paula (Brazylia) 2:12.17 9. Henryk Szost (Polska) 2:12.28 Z Londynu Michał Białoński