Starcie z Rosją to rzecz wyjątkowa dla każdego Polaka. W tym meczu nie chodzi tylko o awans do półfinału, ale też o udowodnienie, że Polak potrafi wygrywać w Londynie nie tylko w podnoszeniu żelastwa.Rosjanie silniej zagrywają i zbijają, ich "wieża" Dmitrij Musierskij ma największy na igrzyskach olimpijskich zasięg w ataku - zbiera piłkę z wysokości 378 cm, mierzy 218 cm. Ze statystyk wynika też, iż mają szczelniejszy blok, wygrywają z nami trzy na cztery mecze - to wszystko prawda, ale przytaczanie tych faktów nie ma dziś żadnego sensu. Głównie dlatego, że klucz do wygranej ze "Sborną" leży nie w nich, tylko w głowach naszych siatkarzy! Jedno jest pewne, jeśli zagramy z gorącą głową i trzęsącymi się rękoma, nic z tego nie będzie. Jeśli jednak z pasją, wiarą, zacięciem, możemy zatrzymać nawet rosyjski walec trenera Alekny. Chłopaki Andrei Anastasiego nie mogą bać się ewentualnej porażki, gdyż wtedy ona niechybnie przyjdzie. Muszą też pokazać, że są odpowiedzialnymi ludźmi. Jeżeli sami się wpakowali w tarapaty poprzez porażkę z Australią, muszą teraz sami się z nich wydostać. Poza tym, jeżeli ktoś przyjechał po olimpijskie złoto, powinien być gotowym na walkę z każdym, bez względu na to, na jakim etapie. Można teraz dywagować, czy forma nie przyszła za wcześnie. Finał Ligi Światowej w roku igrzysk był niczym kwiatek do kożucha, Rosjanie w nim nawet nie brali udziału, woleli wykuwać formę na Londyn. Tego typu rozważania nie mają również większego sensu - liczy się tylko to, by "Biało-czerwoni" zagrali dzisiaj, tak jak walczyli w Sofii. Im dłużej trwają igrzyska, im więcej setów w Londynie przegrywamy, tym częściej słychać głosy, że Anastasi "zajeżdża" fizycznie siatkarzy, za długo z nimi trenuje, nawet po meczach wysyła do siłowni. To są raczej tematy zastępcze. Jeśli coś szwankuje, to mentalność. Siatkarze przebywają ze sobą niemal bez przerwy od czerwca, a do tego dochodziły przecież wyjazdy na turnieje eliminacyjne Ligi Światowej. Non-stop w tym samym "sosie", można się udusić! - Nie z każdym się musimy lubić, grunt, żebyśmy ze sobą dobrze współpracowali na parkiecie. Łączy nas wspólny cel - powiedział w jednym z wywiadów Marcin Możdżonek. I niech to będzie myśl przewodnia dla naszej ekipy na środowy wieczór. Szczególną uwagę nasz blok musi zwrócić na Maksima Michajłowa i Siergieja Tietjuchina. Ich potężne ataki rozbiły nawet defensywę najlepszego zespołu Grupy B - Amerykanów. Jako jedyni, patent na "Sborną" znaleźli jak na razie Brazylijczycy, którzy ograli ją 3:0, działo się to jednak w pierwszych dniach igrzysk (31 lipca), gdy ekipa Alekny nie grała tak imponująco. Ale "Biało-czerwoni" - choćby w meczu z Włochami - pokazali, że na igrzyskach mogą również zachwycać, nie tylko w Lidze Światowej. Liczymy na powtórkę! Tym bardziej, że nasi kibice sprawią, że będziemy grali jak u siebie! Polska - Rosja w środę o godz. 20:30 Zapraszamy na internetową relację LIVE! Z Londynu Michał Białoński Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!