Spotkanie Manchester City - Inter Mediolan od początku zapowiadało się bardzo ciekawie. Polscy sędziowie jednak sprostali zadaniu i wręcz wyśmienicie, bez większych błędów, poprowadzili finał Ligi Mistrzów. Szymon Marciniak w swoim stylu ‘dał grać’ i pozwolił na twardą grę, co respektowały oba zespoły. Szymon Marciniak świetnie poprowadził finał Ligi Mistrzów W pierwszej połowie spotkania Manchester City - Inter Mediolan niewiele się działo. Szymon Marciniak posiadał pełną kontrolę nad zawodnikami, a decyzje podejmował w stanowczy i zdecydowany sposób. Cały zespół sędziowski był bezbłędny, poza sytuacją z 22. Minuty, gdy nasi arbitrzy nie zauważyli faulu na zawodniku Interu Mediolan. Ilkay Gundogan nieco spóźniony chciał wybić piłkę spod nóg rywala, lecz finalnie zaatakował okolice kostki Federico Dimarco. Powtórki nie zostawiają złudzeń, Marciniak powinien odgwizdać rzut wolny i ukarać piłkarza Manchesteru City żółtą kartką. Druga połowa finału Ligi Mistrzów przebiegła bez większych incydentów i trudnych do oceny zdarzeń. Szymon Marciniak pierwszą żółtą kartkę pokazał w 58. minucie. Decyzja Polaka była bezdyskusyjna, gdyż Nicolo Barella bezpardonowo sfaulował Phila Fodena, przerywając korzystną akcję. Kolejne kartki pokazywane przez Szymona Marciniaka również nie budziły kontrowersji. Zarówno Romelu Lukaku, Erling Haaland, Andre Onana oraz Ederson zasłużyli na napomnienia. Szymon Marciniak i jego zespół zapisali się na kartach historii. Świetny występ w Lidze Mistrzów Polscy sędziowie w składzie Szymon Marciniak, Paweł Sokolnicki, Tomasz Listkiewicz, Tomasz Kwiatkowski i Bartosz Frankowski świetnie poradzili sobie w finale, choć przyznać trzeba, że boiskowe zdarzenia, które musieli oceniać, były dość czytelne. Szymon Marciniak sędziując sobotni mecz Manchester City - Inter Mediolan zapisał się na kartach historii, jako drugi arbiter który w jednym sezonie poprowadził finał Ligi Mistrzów i mistrzostw świata. Czytaj także: Niesamowite wsparcie dla Szymona Marciniaka i jego załogi Czytaj także: Dramat wielkiej gwiazdy City. To jego drugi koszmar w finale Ligi Mistrzów