Bakersfield leży w południowej Californii, niedaleko Sacramento i jeszcze bliżej Los Angeles. Samo miasto rozmiarem porównać można do Bydgoszczy. Nowopowstały tor jest częścią większego kompleksu motosportowego. W mieście już wcześniej funkcjonowały tory: motocrossowy, kartingowy i używany w "samochodowym żużlu na asfalcie", czyli wyścigach NASCAR. Takie umiejscowienie ma pomóc w dotarciu do większej ilości nie tylko kibiców, ale przede wszystkim zawodników - zarówno tych obecnych, jak i przyszłych. W Californii liczą, że Bakersfield stanie się w przyszłości jednym z głównych ośrodków szkolenia. Potencjał żużlowy bez dwóch zdań występuje tam w dużym stężeniu, to właśnie z tej części Stanów Zjednoczonych pochodzi w końcu 4-krotny indywidualny mistrz świata - Greg Hancock. W zeszłym roku w południowej Kalifornii odbyło się 7 zawodów żużlowych, wszystkie rzecz jasna bez udziału publiczności. Jedynym aktywnym obiektem w tej okolicy był tor w Perris. To właśnie tamtejszy działacz, pochodzący z Wolverhampton Brytyjczyk Chris Evans postanowił otworzyć obiekt w Bakersfield. Owal ma już za sobą próbne kółka. Kręcili je między innymi dobrze znany w Europie Gino Manzares czy 61-letni Tom Settlemire. - Niektórzy twierdzili, że otwieranie nowego toru w okresie pandemii to szaleństwo, ja jednak uważam, że ma to pewne plusy - twierdzi Chris Evans. - Oczywiście nie otwierałbym teraz żądnego wielkiego stadionu, ale taki kameralny obiekt? To możliwe, mimo iż rzecz jasna nikt nie może być pewny tego co czeka nas za 2 lata - dodaje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>