Wśród zamówionych dań znalazła się sałatka z pomidorów z mozzarellą oraz kurczak z ziemniakami. "Ziemniaki muszą być koniecznie bez czosnku" - podkreślił zamawiając danie. Wieczór przed meczem Gortat zamierzał spędzić na relaksie. "Prawdopodobnie wybierzemy się do kina. Później na pewno razem zjemy kolację w jakiejś dobrej restauracji" - powiedział. Koszykarze Magic nie mogą opuszczać hotelu sami - jeśli planują dłuższą wycieczkę zabierają ze sobą ochroniarza. Troska o ich bezpieczeństwo jest konieczna - w czwartek ochrona musiała usunąć z obiektu awanturującego się kibica miejscowej drużyny. Pierwsze spotkanie z Los Angeles Lakers Orlando Magic przegrali 75:100. Trener Stan van Gundy ocenił jednak, że to właśnie "Polski Młot" grał najsolidniej w jego zespole. "Mi nic takiego nie mówił, ale to i tak nie ma znaczenia. Przecież przegraliśmy ten mecz. O pewnych rzeczach łatwo się opowiada, ale czy przełoży się to na więcej czasu na parkiecie - nie wiem. Nie będę jednak o tym myślał - najważniejsze jest dla mnie niedzielne spotkanie - musimy przecież wygrać chociaż jeden mecz w Los Angeles, żeby zdobyć mistrzostwo" - zaznaczył Gortat. Szkoleniowcy Lakers zapewniają, że są dobrze przygotowani na występ Polaka, także jego ewentualną grę w parze z Dwightem Howardem. Zdaniem drugiego trenera "Jeziorowców" Kurta Rambisa Gortat może dobrze grać nie tylko w obronie, ale i wykańczać ataki. Z jego umiejętności nie chcieli jednak w czwartek korzystać rozgrywający Magic - Polak oddał zaledwie cztery rzuty. Sam zawodnik nie chce komentować faktu, że nie dostaje zbyt wielu piłek pod koszem przeciwnika. "W sumie trening rzutowy - taki jak był w piątek, jest mi niepotrzebny. Oddaję przecież trzy-cztery rzuty w meczu, a i to najczęściej wsady, albo próby spod kosza. Potrafię rzucić - także z dystansu, ale co z tego, skoro nie mogę. Nie myślę jednak o tym i skupiam się na grze" - zapewnił Polak. W niedzielę o 17.00 czasu miejscowego (2.00 w nocy na poniedziałek w Polsce) sędziowie rozpoczną drugie spotkanie wielkiego finału.