- Szału nie było. Cieszę się, że mam kolejny finał igrzysk. Medale nie były daleko, ale dla mnie za daleko - komentował Ziółkowski. - Robiłem postępy z rzutu na rzut, ale nie utrzymałem tej tendencji zwyżkowej, jak nasza giełda czasami. Na zamknięciu zanotowałem spadek. Młociarze nie mieli łatwego zadania. Stadion Olimpijski podczas ich konkursu koncentrował się na konkurencjach biegowych, na czele z finałem 100 m. O koncentrację nie jest łatwo w takiej sytuacji. - Mamy swoją pracę do wykonania, ale to faktycznie jest irytujące, gdy nasz konkurs jest co chwile przerywany, przez co trwał prawie dwie godziny. Jak na dwunastu zawodników, to jest bardzo długo - komentował. Dla mistrza olimpijskiego z Sydney były to piąte igrzyska olimpijskie! - Następnych pięciu mogę nie pociągnąć, bo przy kole musiałaby parkować karetka ze sprzętem do reanimacji. Ale do Rio de Janeiro może dotrwam. Nie zawieszam butów na kołku, zamierzam się solidnie przygotować do przyszłorocznych mistrzostw świata w Moskwie. - Młot należy do doświadczonych ludzi. Jednego z nich - przepraszam za kolokwializm - "przeleciałem" - Nicola Vizzoni był ósmy. Koji Murofushi troszkę się wyłamał (zdobył brąz - przyp. red.), ale ja mu mówiłem przed konkursem, że zagłosuję na jego kandydaturę do komisji zawodniczej MKOL-u, lecz tylko wtedy, gdy nie zleje mi tyłka. Ale nie będę taki - żartował Ziółkowski. Naszą najgroźniejszą bronią w młocie miał być przedstawiciel młodego pokolenia - Paweł Fajdek, ale podczas eliminacji spalił wszystkie próby. - Rozmawialiśmy chwilę z Pawłem, ale nie wnikałem w szczegóły, bo to nie moja broszka. Paweł ma swojego trenera, sam wie, co robił - zaznaczył. - Jestem zadowolony ze współpracy z trenerem Nowakiem chociażby dlatego, że młodemu utarło się nosa. Można mieć megawyniki przed zawodami, a później, na imprezie docelowej już się tego nie rzuca. Zapytany o to, czy dwa metry straty do strefy medalowej to dużo. Jeśli od koła, to blisko, a z tamtej drugiej, to trochę dalej - żartował "Ziółek". - Plecy bolą, ale starość nie radość. Gorąca kąpiel w wannie pomoże. Szymon analizował, dlaczego w rzucie młotem obecnie nikt nie jest w stanie zbliżyć się do wyniku na poziomie 85-86 metrów. Jego zdaniem nie jest to efektem tylko zaostrzonych kontroli antydopingowych. - Młodych nie widać, wyniki się nie poprawiają, od kilkunastu lat występujemy w tym samym "sosie", a jak my wymrzemy, to już nie wiem co będzie. Czy światowy rzut młotem przemienia się w kabaret starszych panów? Kabaret, to tylko z uwagi na mój dzisiejszy występ, ale starszych panów, to na pewno tak. Jeżeli wystąpię w Rio, to będę musiał załatwić sobie melonik i laseczkę, żebym do tego kabaretu dobrze pasował - uśmiechał się Szymon Ziółkowski. Z obliczeń "Ziółka" wynika, że polscy lekkoatleci, po złocie Tomasza Majewskiego powinni zdobyć w Londynie jeszcze trzy medale. Z Londynu Michał Białoński Krisztian Pars urodzony: 18 lutego 1982 roku w Kormend wzrost: 188 cm waga: 117 kg największe osiągnięcia: igrzyska olimpijskie 1. miejsce (2012) mistrzostwa świata 2. miejsce (2011) mistrzostwa Europy 1. miejsce (2012) 3. miejsce (2010) Wyniki konkursu rzutu młotem mężczyzn: 1. Krisztian Pars (Węgry) 80,59 2. Primoz Kozmus (Słowenia) 79,36 3. Koji Murofushi (Japonia) 78,71 4. Oleksij Sokirskij (Ukraina) 78,25 5. Kirył Ikonnikow (Rosja) 77,86 6. Likas Melich (Czechy) 77,17 7. Szymon Ziółkowski (Polska) 77,10 8. Niccola Vizzoni (Włochy) 76,07 Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!