Sprinterka Kryscina Cimanouska pobiegnie już dziś w Biało-Czerwonych barwach w mistrzostwach świata w Budapeszcie o godz. 12:10 w eliminacjach biegu na 100 metrów, ewentualny finał tej konkurencji w poniedziałek wieczorem. W środę rozpoczną się kwalifikacje biegu na 200 metrów, w czwartek ich finał. Dla lekkoatletki, która uciekła z Białorusi będzie to pierwszy raz gdy reprezentować będzie Polskę, którą reprezentować może od 7 sierpnia. Dominik Kopeć w finale 100 metrów? - Ten sezon jest najlepszy w mojej sportowej karierze. Co oznacza, że mam naprawdę dobrą formę. Ale nie najlepszą. Do igrzysk pozostał rok, mogę popracować nad szybkością i wytrzymałością. Będę lepsza - obiecuje Cimanouska w wywiadzie, który ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej". Tyle informacji stricte sportowych, tymczasem historia Krysciny Cimanouskiej nadaje się na film kryminalny. W 2021 r. przebywając w Tokio na igrzyskach olimpijskich 24-latka urwała się obstawie, podbiegła do japońskiego policjanta z przetłumaczonym w smartfonie zdaniem: "Pomocy! Próbują mnie przemocą wywieźć. Grozi mi niebezpieczeństwo". Wkrótce przewieziono ją do polskiej ambasady, a potem odleciała w tajnej akcji służb dyplomatycznych przez Wiedeń do Warszawy. To naturalne, że po uciecze w tak burzliwych okolicznościach sportsmenka długo nie mogła dojść do siebie. - Stan psychiczny zaczął wpływać na stan fizyczny, zaczęło mnie wszystko boleć: najpierw plecy, potem mięsień dwugłowy, chyba najważniejszy dla sprinterki, potem mięśnie poniżej kolana. Chodziłam do lekarzy specjalistów, oglądali, badali, prześwietlali, skanowali, ale nic złego nie byli w stanie zdiagnozować. Nie wiedzieli, o co chodzi, i ja nie wiedziałam: badania nie pokazywały nawet najdrobniejszej kontuzji, a mnie tak bolało, że nie byłam w stanie się ruszyć - tłumaczy reprezentantka Polski. Kryscina Cimanouska zadebiutuje w reprezentacji Polski na lekkoatletycznych mistrzostwach świata Są rzeczy ważniejsze od wyników sportowych, to zdrowie i życie. Znając metody białoruskich (i bratnich im służb rosyjskich) Cimanouska mogła spodziewać się najgorszego. Lekkoatletka jest osobą publiczną, tymczasem do Polski uciekło wielu bezimiennych Białorusinów, którzy usiłują sobie ułożyć życie z dala od dyktatury. - Mam wrażenie, że teraz więcej dobrych, pomocnych Białorusinów jest w Polsce niż w swojej ojczyźnie, że najlepsi Białorusini mieszkają tutaj. Myślę, że ci dobrzy ludzie, którzy są zmuszeni do pozostania w Białorusi - wciąż jest ich tam bardzo wielu - nie mogą żyć swoim życiem. Muszą uważać co mówią, co robią tak, żeby nikt, żadna służba, żaden funkcjonariusz nie zwrócił na nich uwagi - kończy Kryscina Cimanouska, która dziś zadebiutuje w polskich barwach na lekkoatletycznych mistrzostwach świata. Maciej Słomiński, INTERIA