Legia Warszawa przystępowała do sobotniego spotkania z pozycji wicelidera, mając nadzieję na kolejny komplet ligowych punktów, które napędziłby "Wojskowych" w pogoni za niekwestionowaną sensacją bieżącej kampanii ligowej, Śląskiem Wrocław. W zupełnie innej sytuacji znajdowali się gracze Piasta, którzy po trzech kolejnych remisach, chcieli w końcu zgarnąć komplet "oczek". Sobotni mecz z Piastem był dla stołecznego zespołu ostatnim sprawdzianem przed inauguracją zmagań w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Warto podkreślić, że zawodnicy Kosty Runjaicia już w najbliższy czwartek 16 września na własnym stadionie podejmą ekipę Aston Villi, która w tym sezonie Premier League prezentuje iście wyborną formę. Już od pierwszych minut gospodarze starali się narzucić przyjezdnym swój styl gry, próbując cierpliwie konstruować swoje akcje od tyłu. Pierwsza bardzo dobra okazja, by wyjść na prowadzenie, nadarzyła się już w trzeciej minucie, kiedy to gracze Aleksandara Vukovicia wyprowadzili szybką kontrę, którą z 18. metra zamykał Michał Chrapek. Były piłkarz m.in. Wisły Kraków nieznacznie się pomylił, bo piłka o centymetry ominęła bramkę Kacpra Tobiasza. W kolejnych minutach przewaga Legii rosła, a gracze niemieckiego szkoleniowca konsekwentnie realizowali jego założenia taktyczne, konstruując swoje akcje w ataku pozycyjnym. Wicemistrzowie Polski nie byli jednak w stanie sforsować linii defensywnej gospodarzy, raz za razem bijąc głową w mur. Z kolei Piast skupił się na wyprowadzaniu niebezpiecznych kontr, które momentami wprowadzały spore zamieszanie w szeregi obronne warszawskiego zespołu. W 43. minucie miała miejsce ogromna kontrowersja, która w realny sposób wpłynęła na dalsze losy sobotniej rywalizacji. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Josue, który w walce w środku pola rzekomo faulował Alexandrosa Katranisa. Jak się jednak okazało, sędzia Damian Sylwestrzak popełnił fatalny błąd. Telewizyjne powtórki pokazały, że to Grek faulował kapitana Legii, uderzając w jego nogę. Zawodnik Piasta umiejętnie nabrał arbitra, teatralnie upadając na murawie po kontakcie z rywalem. Niestety, ale przez fakt, że Portugalczyk otrzymał drugą żółtą kartką, a nie bezpośrednią czerwoną, sędziowie VAR nie mogli zmienić decyzji kolegi "po fachu". Sprawdzian przed Liga Europy. Mistrz Polski najadł się strachu "Wojskowi" musieli grać w dziesięciu na jedenastu, co wpłynęło na dalszy przebieg pierwszej odsłony. W samej końcówce podopieczni Aleksandara Vukovicia zwietrzyli swoją szansę, tworząc zabójczą akcję w doliczonym czasie gry. Patryk Dziczek posłał świetne prostopadłe podanie na lewą stronę pola karnego, którego adresatem był Michael Ameyaw. Młody piłkarz nie wahał się ani chwili i wystawił piłkę Krykunowi, który wpakował ją do pustej bramki. Wielka wpadka sędziego w meczu Ekstraklasy. Legia wyszarpała remis grając w osłabieniu W drugiej odsłownie zawodnicy Piasta w ambitny sposób rzucili się do ataku, chcąc rozstrzygnąć prestiżowe starcie na własną korzyść. W 48. minucie na tablicy wyników powinno być już 2:0, jednak Kirejczyk pomylił się bliskiej odległości. Pomimo deficytu jednego zawodnika podopieczni Kosty Runjaicia byli mocno zmotywowani, by odwrócić losy meczu, nawet pomimo niesprzyjających okoliczności. Okazało się, że wola walki, a także determinacja zostały nagrodzone w 69. minucie, gdy goście w końcu dopięli swego. Do dobrego dośrodkowania dopadł Marc Gual, umiejętnie zgrał do ustawionego na 15. metrze Ernesta Muciego, który nie kalkulował, tylko oddał mocny strzał. Futbolówka odbiła się od Jakuba Czerwińskiego, a także Frantiska Placha i wpadła do siatki. Wielkie Derby Śląska w końcu wróciły. Rozstrzygnął mistrz świata Piast starał się wykorzystać grę w przewadze, jednak Legioniści skutecznie powstrzymywali ofensywne zapędy graczy Vukovicia. W 82. minucie zakotłowało się pod bramką Kacpra Tobiasza. Z okolicy siódmego metra groźnie główkował Patryk Dziczek, jednak piłkę z linii bramkowej umiejętnie wybił Bartosz Slisz. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i spotkanie zakończyło się bramkowym remisem 1:1.