Biało-Czerwoni sezon 2018 rozpoczęli błyskawicznie po zakończeniu zmagań ligowych i po raptem kilku dniach wspólnej pracy w Spale. W sobotę w Katowicach przegrali w debiucie Vitala Heynena z Kanadą 1:3 (20:25, 26:24, 23:25, 25:27), w poniedziałek chcieli na drużynie Stephane'a Antigi wziąć rewanż. Tym razem obie ekipy zmierzyły się w Opolu, bogatsze nie tylko o doświadczenie z sobotniego starcia, ale też z niedzielnego zamkniętego sparingu, w którym padł... remis (2:2). W poniedziałek seria gier kończyła się w Opolu, bo już w piątek w Spodku obie drużyny rozpocząć miały walkę w Siatkarskiej Lidze Narodów. Poniedziałkowe spotkanie nasz zespół rozpoczął z Bartoszem Kurkiem i Grzegorzem Łomaczem w pierwszym składzie, czyli z zawodnikami, którzy w ostatnich latach byli podstawowymi postaciami w drużynie narodowej. Stephane Antiga wpuścił tymczasem ten sam skład w ekipie Klonowych Liści, gra zatem była wyrównana, a z obu stron gęsto sypały się kolejne ciosy (5:5). Po świetnej zagrywce TJ-a Sandersa goście odskoczyli na prowadzenie 9:8, ale zaraz odpowiedział mu w ataku Bartosz Bednorz. Goście znów, podobnie do meczu w Katowicach, popełniali mniej błędów na siatce, świetnie radzili sobie na jej środku i wydatnie z tego korzystali. Po ataku Grahama Vigrassa prowadzili nawet 12:10, jednak Kurek uderzył w kontrze w skos i było po 13. Niestety szybko dał się zablokować Jan Nowakowski, Graham Vigrass poprawił na środku w kontrze i zrobiło się niezbyt ciekawie (14:17). Trzeba było odrabiać straty, ale brakowało skutecznej zagrywki i okazji, by zdobywać punkty w kontrataku. Kanadyjczycy radzili sobie nawet z potężną zagrywką Kurka (20:17), a po kolejnym ataku Stephena Maara byli bardzo blisko wygranej w pierwszej partii (22:19). Jeszcze Bartosz Kwolek uderzył z lewej strony, po chwili poprawił Bartosz Kurek, by dorzucić punkt w kontrze z prawej flanki (22:23). Goście dopięli jednak swego, zablokowali Kurka na skrzydle i wyszli na prowadzenie w meczu (25:22). Bardzo niezadowolony po pierwszym secie był Vital Heynen i dał temu wyraz najpierw na przerwie, a potem na początku partii drugiej. Przy stanie 4:4 miał już wykorzystane dwie przerwy, podczas których wiele się działo. Belg krzyczał na swoich ludzi, bo źle realizowali taktykę, słabo przyjmowali serwis, atakowali schematycznie i do tego fatalnie serwowali. A rywale robili swoje, trafiali i szukali okazji do kontr (9:9). Na szczęście Bednorz i Kurek stawali na wysokości zadania w ataku, więc rywale nie mieli wysokiej przewagi, choć nękali nas raz po raz na środku siatki (11:10). Wreszcie Bradley Gunter kropnął w aut i oddał naszej drużynie cenny punkt i prowadzenie (12:11). Pojedynek cały czas był bardzo wyrównany, obie ekipy szły łeb w łeb i ciężko było powiedzieć, której przypadnie druga odsłona (14:14). Biało-Czerwoni wciąż słabo serwowali. Albo oddawali piłkę lekko na drugą stronę siatki, albo psuli serwis i zasilali punktowe konto Kanadyjczyków. Ci znów zablokowali Bartosza Kurka na prawym skrzydle i zbudowali niewielką przewagę (16:14). Biało-Czerwoni znów musieli gonić wynik, a błędów po ich stronie siatki nie brakowało i szło drużynie jak po grudzie. Steven Marshall jeszcze postraszył zagrywką (18:16), wydawało się, że będzie ciężko dopaść rywali, ale wtedy Bartłomiej Lemański efektownie zablokował Marshalla (19:19). To był bardzo ważny moment seta, nasz zespół znów uwierzył w możliwość walki z rywalami i po błędzie sędziów wyszedł na prowadzenie (21:20). Naszym raz po raz odpowiadał znakomicie grający Maar (22:22), a jeszcze Kurek uderzył w aut i rywale szli po swoje (24:23). Polacy bronili kolejnych piłek setowych, ale raz po raz psuli zagrywki, by w końcu ulec rywalom. Maar trafił świetnie zagrywką, a Daniel Jensen Vandoorn zrobił swoje na środku i zamknął seta numer dwa (29:27). W secie trzecim Vital Heynen absolutnie przemodelował skład reprezentacji Polski i tak po raz pierwszy w sezonie 2018 gry w drużynie posmakowali Dawid Konarski, Piotr Nowakowski oraz Paweł Zatorski, trzej mistrzowie świata, których nie widzieliśmy na parkiecie w Katowicach. Inna szóstka, inna energia na parkiecie i inny wynik - tak można najkrócej opisać to, co działo się na początku seta trzeciego. Michał Kubiak i Artur Szalpuk trafiali w kontrach (8:5), a nasz kapitan jeszcze wespół z Jakubem Kochanowskim dwa razy zablokowali ataki Kanadyjczyków i zrobiło się 11:5. Nasz zespół tak wysoko jeszcze w Opolu nie prowadził, więc Stephane Antiga szybko sięgnął po zmiany. Jego ludzie nie mogli przedrzeć się przez polski blok, stracili werwę w ataku i pewność siebie na boisku. A Kubiak jeszcze dorzucił "oczko" świetną zagrywką (14:6) i zanosiło się na siatkarski nokaut. Kanadyjczycy zupełnie stanęli, więc Kochanowski jeszcze postraszył ich zagrywką i Polacy prowadzili 16:7. W ataku zameldował się Dawid Konarski, a rywale dorzucali raz za razem kolejne punkty po błędach własnych. W ten sposób gospodarze zyskali prowadzenie 19:10 i mogli ze spokojem zmierzać po zwycięstwo w partii numer trzy. Świetnie rozgrywał Fabian Drzyzga, wybornie nasi dogrywali piłkę do siatki, co zaraz przełożyło się na skuteczność w ataku (21:12). W końcu Paweł Zatorski nogą podbił piłkę w asekuracji, a trafił atak Konarski (24:15), po chwili poprawił Kubiak, a że goście popełnili pod siatką błąd, nasz zespół wygrał partię 25:17. Biało-Czerwoni złapali wiatr w żagle, odnaleźli dobry rytm gry i w secie czwartym znów od początku rozdawali karty na parkiecie ku uciesze kibiców (4:1, 8:4). Stephane Antiga miał wiele pracy, bo jego niedawni podopieczni grali naprawdę nieźle i zepchnęli Klonowe Liście do defensywy. Atak za atakiem trafiali Dawid Konarski i Michał Kubiak (9:5), a coraz lepiej działała nasza zagrywka. Rękawicę podniósł Stephen Maar, który dwoił się i troił, ale na Polaków w pojedynkę nie był w stanie znaleźć recepty (5:10). Bradley Gunter poszedł w sukurs koledze, dwa razy kropnął na prawym skrzydle jak z armaty (8:11), ale zaraz nasi ostudzili zapędy Kanadyjczyków świetną grą w bloku. Siatkarze Antigi nie wiedzieli, jak się dobrać do gospodarzy, a ci walczyli jak lwy i z każdą kolejną udaną akcją jeszcze bardziej się nakręcali (15:8). Słowa uznania należą się Piotrowi Nowakowskiemu, który wybornie czytał grę rywali na siatce i stanowił postrach jak za dawnych lat. Wysokie prowadzenie nie uśpiło naszej drużyny, dość było przegranych setów, a głód zwycięstw u Biało-Czerwonych wreszcie było widać na parkiecie (16:11). Wspaniale grał Maar, który nie chciał naszym odpuścić na krok i poderwał zespół do walki. Siatkarze Heynena wreszcie znaleźli na niego sposób, zatrzymali rywala blokiem i poprawili wynik na 18:14. W końcówce partii czwartej reprezentacja Polski grała bardzo pewnie i skutecznie. Kolejne piłki grzęzły w bloku i padały łupem miejscowych (21:15), a jeszcze w ataku pokazał klasę Konarski, który to z lewa, to z prawa punktował aż miło (22:17). Partię zakończył blok Polaków i potężny atak Konarskiego (25:18). O wygraną obu ekipom bić się zatem przyszło w secie piątym. Biało-Czerwoni świetnie rozpoczęli tie-break, prowadzili już nawet 3:1, ale Stephen Maar nie chciał dać naszym odskoczyć i niemal w pojedynkę doprowadził do remisu 4:4. Zrobiło się bardzo ciekawie, bo kilka akcji później Kubiak zaatakował w antenkę i to Klonowe Liście prowadziły 6:5. Zaraz nasz kapitan się poprawił, gra nabrała rumieńców, a Jason DeRocco oddał nam ważny punkt atakując w aut (6:7). Znów bardzo dobrze pracował nasz blok, znów dobrze w obronie grali siatkarze Vitala Heynena i emocje rosły (8:7). Jako pierwsi w tej walce cios za cios pękli przyjezdni, atak w siatkę Arthura Szwarca oznaczał dwa punkty zapasu dla Polaków (9:7). A jeszcze dwie kontry wygrali nam Kubiak i Kochanowski, świetnie je rozegrał na siatce Drzyzga (12:8). Kanadyjczycy znaleźli się pod ścianą, a jeszcze Kochanowski na siatce popisał się wybornym blokiem i wygrana była na wyciągnięcie ręki (13:9). Walczyć o nią trzeba było długo i wytrwale, aż Konarski uderzył w skos na prawej flance i pojedynek dobiegł końca (15:9). Reprezentacja Polski swój udział w Siatkarskiej Lidze Narodów rozpocznie w piątek w katowickim Spodku. Pierwszym rywalem mistrzów świata będzie reprezentacja Korei Południowej. Początek spotkania o godzinie 16:00. Polska - Kanada 3:2 (22:25, 27:29, 25:17, 25:18, 15:9) Sędziowali: Wojciech Maroszek, Bartłomiej Baniak Widzów: ok. 4000 Przebieg meczu: I set: 8:7, 10:12, 14:16, 17:20, 22:25II set: 7:8, 12:11, 14:16, 19:20, 27:29III set: 8:5, 12:6, 16:7, 20:11, 25:17IV set: 8:4, 12:8, 16:8, 20:15, 25:18V set: 3:1, 5:5, 8:7, 12:8, 15:9 Polska: Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz, Bartosz Bednorz, Bartosz Kwolek, Jan Nowakowski, Bartłomiej Lemański, Michał Żurek (libero) oraz Marcin Janusz, Łukasz Kaczmarek, Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Jakub Kochanowski, Artur Szalpuk, Michał Kubiak, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero), Marcin Komenda, Maciej Muzaj Kanada: TJ Sanders, Bradley Gunter, Stephen Maar, Steven Marshall, Graham Vigrass, Daniel Jensen Vandoorn, Blair Bann (libero) oraz Arthur Szwarc, Jason DeRocco, Lucas Van Berkel, Brett Walsh, Bryan Duquette (libero).