Linette dobrze rozpoczęła mecz i po kilkunastu minutach prowadziła 3:1. Od tego momentu na korcie dominowała jednak Fernandez. Wygrała pięć kolejnych gemów i pierwszy set padł jej łupem. Magda Linette bije się w pierś po porażce z Leylah Fernandez "Troszkę mi żal pierwszego seta. Weszłam w ten mecz taktycznie tak jak chciałam. Później jednak, kiedy miałam prowadzenie, troszkę zwolniłam. Za dużo czasu zajęła mi zmiana taktyki" - oceniła Linette. Po przegranym secie Polka postanowiła skorzystać z przerwy. Przyniosło to dobry efekt, bo wróciła do dobrej gry. Drugą partię zaczęła od prowadzenia 3:0, ale tym razem nie pozwoliła rywalce odrobić strat i wyrównała wynik. W decydującym secie Linette zmarnowała break-pointa w trzecim i siódmym gemie. Fernandez wyszła z opresji i poszła za ciosem. W ósmym gemie to ona uzyskała przełamanie, które okazało się kluczowe dla losów spotkania. Kilka minut później wykorzystując drugą piłkę meczową Kanadyjka zamknęła mecz. "W trzecim secie Leylah zaczęła dużo lepiej serwować i udało jej się wybronić, a potem końcówkę zagrała po prostu lepiej ode mnie" - powiedziała Linette. Zawodniczki te mierzyły się już ze sobą na paryskich kortach. W 2020 roku w 1. rundzie również górą była Fernandez. Kanadyjka w światowym rankingu zajmuje 49. miejsce. Linette mimo rozstawienia nie miała szczęścia w losowaniu. Od początku było wiadomo, że czeka ją ciężki mecz z 20-letnią Fernandez, bo ta ma już na koncie wartościowe wyniki. W 2021 roku dotarła do finału US Open, a rok temu w Paryżu zatrzymała się na ćwierćfinale. "Trudne mecze w pierwszej rundzie nie są mi obce. Oczywiście ta porażka boli. To był bardzo trudny mecz i już przed nim wiedzieliśmy, że taki będzie. Bardzo mi przykro, że się nie udało, ale taki jest sport. Trzeba dalej robić swoje i czekać na swoją szansę" - podkreśliła Linette. O planach na kolejne tygodnie Linette nie chciała się wypowiadać, bo w Paryżu czeka ją jeszcze rywalizacja w deblu. Polka stworzy duet z Chinką Xiyu Wang, a ich pierwszymi rywalkami będą Rumunka Irina-Camelia Begu i Ukrainka Anhelina Kalinina. Z Paryża - Wojciech Kruk-Pielesiak wkp/ cegl/