Ambitny szkoleniowiec przez nieuwagę klubowych działaczy nie mógł w pełni wykorzystać potencjału swojej drużyny. Clemence Matawu, który może poszczycić się występami w reprezentacji Zimbabwe w Polonii wykorzystywany był jako... statysta. Przez zamieszanie z uzyskaniem wizy Schengen bytomski zawodnik stracił niemal pół rundy jesiennej! Afrykańczyk w Polsce przebywa już ponad półtora roku, ale z takimi problemami w naszym kraju się jeszcze nie spotkał. Działacze bytomskiego klubu schowali głowę w piasek, a winę zrzucili na zawodnika. Ekstraklasa SA w opublikowanym komunikacie nie ma wątpliwości, kto odpowiada za formalności. "Obowiązek prowadzenia i posiadania aktualnej dokumentacji poświadczającej legalizację pobytu spoczywa na klubie piłkarskim, który jest odpowiedzialny za należyte poinformowanie organów prowadzących rozgrywki o jakichkolwiek zmianach dotyczących legalizacji pobytu zawodnika" - czytamy w specjalnym oświadczeniu. Przypomnijmy, że 9. kolejce występ czarnoskórego gracza słono kosztował bytomski zespół. Komisja ligi zweryfikowała wynik walkowerem na korzyść zespołu z Podlasia. Powód? Piłkarz, który zagrał przeciwko Jagiellonii nie posiadał koniecznego pozwolenia na pobyt w naszym kraju. Żenujący popis bytomskich działaczy groził nawet deportowaniem obywatela Zimbabwe z terytorium Polski. Skończyło się tylko tym, że 28-letni pomocnik otrzymał zakaz opuszczania terytorium RP. W połowie października piłkarz został nawet zatrzymany przez Straż Graniczną i postawiony przed sądem w Rudzie Śląskiej. Reprezentant Zimbabwe złożył już do Wojewody Śląskiego wniosek konieczny do wydania zgody na zamieszkanie w Polsce. Jeżeli otrzyma zgodę, będzie musiał postarać się o wizę Schengen. Matawu i jego problemy są kolejnym przykładem, który pokazuje jak pracodawcy potrafią zaniedbywać sprowadzonych cudzoziemców.