Arkadiusz Kułynycz po tym, jak nie zdobył medalu olimpijskiego w Paryżu, zaczął wylewać swoje żale. Mówił o dyskryminacji, która miała się objawiać tym, że nie pozwolono mu zabrać do Francji sparingpartnera. - Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tutaj mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi - powiedział w rozmowie z Interią. Twierdził, że związek "rzuca mu kłody pod nogi". Zapaśnik na odpowiedź Polskiego Związku Zapaśniczego nie musiał długo czekać. - Robiliśmy wszystko, by nawet nie zabrakło mu sznurówki, a on teraz wylewa swoje żale z powodu porażki. Próbuje oczerniać związek, który zrobił wszystko, by wypadł jak najlepiej - odpowiedział zawodnikowi prezes Andrzej Supron w wywiadzie dla Interii. Teraz sprawa ponownie wróciła. Prezes PZZ oczekuje przeprosin od Arkadiusza Kułyczyna W środę 28 sierpnia odbyła się konferencja prasowa Polskiego Związku Zapaśniczego, podczas której podsumowano starty siódemki naszych reprezentantów na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Prezes Andrzej Supron przyznał, że zabrakło medalu, "którego oczekiwano". Nie zabrakło rzecz jasna wątku głośnego tematu Arkadiusza Kułynycza, który zajął piąte miejsce w kategorii 87 kilogramów. Szef zapaśniczej centrali po raz kolejny odniósł się do ataków ze strony zapaśnika. - Jesteśmy tym niezmiernie zaskoczeni. Dziwi nas szukanie przez niego przyczyny niezdobycia medalu. Padły słowa, że jesteśmy kliką i leśnymi dziadkami. Może dlatego, że sam jestem dziadkiem i mieszkam w lesie - powiedział Supron cyt. przez Polską Agencję Prasową. Jego zdaniem zawodnik był skonfliktowany w karierze z kilkoma szkoleniowcami, wielokrotnie podważał autorytet trenerów, którzy zwracali mu uwagę na niesubordynację. - Przed igrzyskami Kułynycz mówił do działaczy "ja zdobyłem kwalifikacje olimpijską i chcę zabrać swojego sparingpartnera". Nie bardzo odpowiadała mu sytuacja, aby w tej roli na igrzyskach wystąpił trener klubowy i kadry Włodzimierz Zawadzki dodał. Na koniec prezes PZZ podkreślił, że liczy na przeprosiny ze strony Kułynycza. - Mamy nadzieję, że Arkadiusz Kułynycz przeprosi nas za swoje wypowiedzi - powiedział na zakończenie konferencji. Kułynycz mówił o zemście Arkadiusz Kułynycz powiedział wiele krytycznych słów na temat Polskiego Związku Zapaśniczego, które stoją w mocnym kontraście do przekazu płynącego z federacji. O co chodziło ze wspominanym sparingpartnerem? Otóż zawodnik stwierdził, że jemu jedynemu nie pozwolono dobrać sparingpartnera. - Jako jedynemu polskiemu zapaśnikowi nie pozwolono mi tutaj przyjechać ze sparingpartnerem. Każdy zawodnik lub zawodniczka mogli zabrać taką osobę, która jest bardzo ważna, ale mi panowie prezesi nie pozwolili tego zrobić. I nie wiem dlaczego - powiedział nasz reprezentant w rozmowie z Interią. Kułyczyn uważa, że była to zemsta za to, że czasami mówi to, co myśli. - Znam swoją wartość, osiągam wyniki na najważniejszych imprezach, ale jestem też człowiekiem, który - gdy coś nie gra - mówi o tym otwarcie i prosto w twarz. A te osoby tego nie lubią i się zaraz obrażają. Uważają, że takiego zawodnika trzeba blokować i odsuwać. W taki sposób chcieli się na mnie zemścić i szkoda, że im się to udało - stwierdził.