Renaud Lavillenie, Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek w jednej imprezie? Jeśli to nie mistrzostwa świata i Europy, to taki skład może wystąpić tylko podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej. W środę w Chorzowie nasi mistrzowie stoczyli z francuskim asem wspaniałą walkę o zwycięstwo, a kibice mogli cieszyć się rywalizacją na bardzo wysokim poziomie. Lisek i Wojciechowski rywalizację w Chorzowie rozpoczęli od udanych skoków na 5,40 metra, Francuz tę wysokość postanowił opuścić. Ruszył do walki od poziomu 5,55 metra i w świetnym stylu zapisał na swoje konto udaną próbę. Tuż po nim Piotr Lisek pokonał tę wysokość, a Paweł Wojciechowski uczynił podobnie, ale potrzebował dwóch prób, by pozostać w grze o zwycięstwo. 5,55 zaliczył bez większych problemów również Francuz Axel Chapelle i w ten sposób w zawodach przewodziło dwóch Trójkolorowych i dwóch Biało-Czerwonych. Na wysokości 5,70 metra zaczęły się schody. Pierwszej próby nie zaliczył Chapelle, tak samo jak Lavillenie, który miał po skoku bardzo niezadowoloną minę. A jak królik z kapelusza swój skok znakomicie wykonał Kanadyjczyk Shawnacy Barber i to on został nowym liderem. Znakomicie swój skok na tej wysokości wykonał też Lisek, a Wojciechowski musiał wzorem Francuzów poprawiać pierwszą próbę. Chapelle ostatecznie strącił poprzeczkę po raz trzeci, a Wojciechowski i Lavillenie zdołali pozostać w konkursie zaliczając trzecie próby. Czterech zawodników zostało w grze o triumf. Na wysokości 5,80 metra jako pierwszy sukces zapisał na swoim koncie Barber, który pokonał wysokość za drugim podejściem. Dwóch Polaków i Francuz musiało walczyć o życie w swoich trzecich próbach. Lavillenie i tę popsuł, stracił tym samym szansę na zwycięstwo. Wojciechowski próbę przeniósł, a Lisek z bojową miną uradował polskich fanów i zaliczył wysokość w świetnym stylu. Losy zwycięstwa decydowały się tedy na wysokości 5,85 metra. Lisek i Barber rozpoczęli walkę o wygraną o nieudanych skoków, Wojciechowski też się nie popisał i musiał zadowolić się miejscem tuż za podium. Druga seria, Kanadyjczyk również nie dał rady, a Piotr Lisek był bardzo blisko, ale strącił poprzeczkę i to rywal był bliżej zwycięstwa w zawodach. Wreszcie przyszła seria trzecia, rozpoczął ją od błędu Barber. Po chwili do walki ruszył Lisek, który przy głośnym dopingu ponad 30 tysięcy fanów zaliczył 5,85 metra i zapewnił sobie zwycięstwo w zawodach. Zawodnik ze Szczecina atakował jeszcze wysokość 5,95 metra i zarazem rekord Polski, ale tym razem ta sztuka mu się nie udała. Choć przy drugim skoku był bardzo blisko zapisania się w historii. Trzeci z Polaków, Robert Sobera, uplasował się na pozycji szóstej, zaliczając wysokość 5,20 metra.